Dziś jak jechałem tramwajem naszła mnie taka refleksja – skąd się wzięło powiedzenie „dawne, dobre czasy"? Myślę sobie, kurczę, dlaczego nie potrafię jakby złapać tej ulotnej chwili szczęścia, którą później tak miło jest wspominać. Czemu wszystkie zmiany są takie ciężkie? Po co zmieniać, jeśli jest dobrze? I wreszcie, dlaczego nie może być lepiej?

Niby te „dawne, dobre czasy" są tak bardzo lepsze od tego, co dzieje się teraz? A od kogo, jeśli nie ode mnie to zależy? Naprawdę zastanawia działanie mózgu? Gdyby człowiek miał pamiętać same złe chwile, to chyba co drugi popełniałby samobójstwo w wieku 10 lat. Ciekawe, czy dobrze się bawi ucinając te złe?

Popatrz, jak świetnie jest teraz. Czego Ci potrzeba, czego brakuje? Czy jest coś, czego tak naprawdę potrzebujesz? Czasem wystarcza tylko odpowiednie podejście. I niechaj tak będzie.