Był czas, kiedy wyjechałem za granicę szukać szczęścia i jakiejś większej pomyślności losu. Jak to często bywa, niektóre rzeczy docenia się dopiero, po ich stracie. W Cardiff bywało różnie, głównie ze względu na huśtawki humorów, spowodowane z jednej strony chęcią powrotu, a z drugiej – chęci zostania tam na zawsze. Myślę, że byłem na tyle zdesperowany, by podjąć taką decyzję już wtedy, tam, na obczyźnie. Po co miałbym tu wracać? Do czego? Do kogo? To są takie pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Są ludzie, którzy nie myślą o takich sprawach. Oni wiedzą, że trochę się przemęczą i wracają, będą próbować swoich szans na karierę w kraju. Nie należę do nich. Wróciłem wyłącznie ze względu na studia. Do tematu Walii i mojego pobytu w jej stolicy będę musiał jeszcze wrócić i ładnie opatrzeć to fotkami. Może w ten weekend [:

Ponieważ udało mi się odłożyć trochę pieniędzy, postanowiłem ich część przeznaczyć na zaktualizowanie części kompa. Wreszcie, w dniu imienin (22.X), sprawiłem sobie:

Procek: AMD64 3000+ (Socket 939)
Płytkę: Asus A8N-E
Pamięć: Kingston DDR 512MB
Grafikę: Asus GeForce 6200TC (PCIe)
Twardziela: Caviar WD2500KS 250GB sATA II 16MB

(pono się grzeją, więc zamontowałem sobie dodatkowy wiatrak pod spodem, coby go chłodził jak należy).

Dysk kupiłem z jednodniowym opóźnieniem i wcześniej testowałem Ubuntu 64bitowe… Nie wiem, nie przekonałem się. Dlatego na nowym dychu wylądowało standardowe Ubuntu 32bitowe, dzięki czemu moje lenistwo osiągnęło pełną moc. Działanie GNOMEa przyspieszyło mi znacznie i teraz już przypomniałem sobie, co to znaczy komfort użytkowania.

!Ciekawostka! – co się stanie, jeśli wymienisz flaki w kompie, ale zostawisz stary dysk z wgranym Ubuntu? Eee… Nie uruchomi się? Będą problemy z Xami? Nie wiem… A, nie! Wiem bo sprawdzałem! Uruchomi się Ubuntu i będzie działało bez zastrzeżeń. Pytania? Brak, kocham Ubuntu (: