Jeżeli widzę, że reżyserem filmu jest Steven Spielberg, w roli głównej występuje Tom Hanks i doda się do tego urodę Catherine Zeta-Jones, to już zdaję sobie sprawę, że musi być to coś naprawdę niezłego. Stevena uwielbiam od lat dzieciństwa (“Indiana Jones”, „Gremliny" etc.), Toma od czasu „Forrest Gumpa", a Catherine… No cóż, zawsze była dobra ;D

Terminal to komedia z wątkiem romantycznym. Cała zaistniała w filmie sytuacja jest tak abstrakcyjna, że nawet nie próbuję się w niej znajdować (myślami, ofcoz). Niektóre sceny rozbrajają (golenie się w łazience na lotnisku, czy np. stary hindus żonglującymi talerzami [wymiękłem jak go zobaczyłem ;D]), ale właściwa akcja zaczyna się skupiać na romansie. Do czasu, pokazania zawartości pewnej puszki z jazzem. Więcej zdradzał nie będę ;)

Film z całą pewnością wart obejrzenia. Produkcja na dzisiejsze standardy starawa (2004 rocznik), ale wykonana perfekcyjnie. Można się i pośmiać, i pozastanawiać. Idealnie obejrzeć z kimś w weekendowy wieczór. Polecem! ;)

MWS: 8/10