Wybrałem się do kina z rodzinką moją, na godzinę 22:45. Lubię chodzić do kina, w szczególności o takich porach. Wiedzeni dobrem ogółu, wybraliśmy “Iluzjonistę”, ale przez wzgląd na brak dobrych miejscówek i pasującej nam godzinki, padło koniec końców na “Kogoś całkiem obcego”
My mum, jak to zwykł w swoim zwyczaju, wybadał w gazecie jakąś recenzję. Rzekła ona, iż film wart jest obejrzenia, a w chwilach lekko przynudzających można popodziwiać Halle Berry – wniosek taki, że Bruce’a Willisa podziwiać już nie można (: Obsada nie najgorsza, w założeniu thriller, więc heja – czemu nie?
Nic więcej pozytywnego nie napiszę, niestety. Gniot. Strata czasu i pieniędzy – nie warto, nie polecam, jest wiele znacznie lepszych filmów, jakie można teraz upolować. Nawet Halle Berry nie uratowała katastrofy bo dziwnie wyglądała w długich włosach i miejscami przyćmiewały ją urodą jakieś drugoplanowe panienki.
MWS: 3/10