Stali bywalcy tego bloga być może pamiętają moją przesiadkę z PKO Inteligo na mBankmPrywata eBankowa. Zdaje się, że wszystkie banki przechodzą ostatnio trudny okres włącznie z mBankiem.1 Podejmę temat jednego z największych banków w Polsce — PKO BP.

Odrobina historii

Moja przygoda z PKO zaczęła się cztery lata temu, niedługo po założeniu tego bloga, w październiku 2005 roku. Zaczynałem wtedy studia zaoczne na Akademii Rolniczej (dziś Uniwersytet Przyrodniczy) oraz pracę w Euro-necie, potrzebowałem więc pensję mieć gdzie trzymać. Wybór padł na PKO nie za sprawą mojego wyboru, ale bardziej za namowami moich staruszków, którzy z usług tego banku korzystali wiele lat. Zresztą, oni sami byli do korzystania z niego gorąco zachęcani przez ich zaprzyjaźnioną księgową. Wiem, też mnie to dziwi. W każdym razie, konto spełniało swoją funkcję z problemami większymi i mniejszymi dopóki pracowałem i miałem regularne wpływy. Ten stan rzeczy uległ jednak drastycznej zmianie w momencie, kiedy wyjechałem do Cardiff i moje konto pozostawiłem z ostatnią wypłatą (niesamowita suma 670 złotych). Kiedy wróciłem do Polski zauważyłem coś dziwnego — suma pieniądzy na koncie nie tylko nie powiększała się, ale nawet nie pozostawała w spokoju. Tak, sukcesywnie pomniejszała się. Dlaczego?

„SUPERKONTO" STUDENT

Ponieważ byłem studentem w czasie, kiedy zakładałem konto w PKO, poprosiłem o jakieś takie, no, ludzkie, dla studenta znośne. Dostałem ofertę SUPERKONTA STUDENT — nazwa brzmi zachęcająco, prawda? Tylko nazwa. Jeśli komuś się wydaje, że prowadzenie tego konta jest darmowe, wprowadzane są jakieś promocje, usługi i tego typu duperele, które każdy normalny bank wprowadza dla swoich (młodych) klientów, to bardzo, bardzo, BARDZO się rozczaruje. Jakie są skutki uboczne otwarcia takiego konta?

  • 4,50 PLN miesięcznie — opłata za prowadzenie rachunku (2,50 PLN) + prowizja SUPERKONTO – OPŁATA ZA USŁUGĘ (2,00 PLN); te nazwy się zmieniają (np. ABONAMENT IPKO etc.), ale suma pozostaje bez zmian;
  • 0,50 PLN za każdy przelew, niezależnie czy jest to do innego banku, do PKO, czy nawet w obrębie tego samego rachunku (np. za przelew z konta na kartę, która do tego konta jest przypięta, też się płaci);2
  • Umowa podpisywana jest na 6 lat (moja więc wygasa dopiero w 2011), a wcześniejsze rozwiązanie umożliwia bankowi wytoczenie procesu i żądania 5000 PLN (słownie: pięciu tysięcy złotych);
  • W przypadku przekroczenia przyznanego kredytu naliczane są odsetki w wysokości 21,000000% w stosunku rocznym (więcej szczegółów w następnym akapicie);

Jak wyciągnąć jeszcze więcej?

Załóżmy hipotetyczną sytuację, w której jakiś student otwiera SUPERKONTO STUDENT w PKO BP i nie wpłaca tam w ogóle pieniędzy. Co się dzieje? Miesięcznie pobierane jest 4,50 PLN, a w ciągu 12 miesięcy zostaje przekroczona granica 50 PLN jakie student jest winny bankowi. Teraz, ktoś śledzący historię rachunku może zauważyć, że pojawia się nowa odciągnięta suma, konkretniej 20 PLN, która opisana jest jako: OPŁATA-ZAWIAD.O NIETERMIN. SPŁACIE. Co to jest takiego? To jest list, jaki dostanie student z informacją ile pieniędzy jest już winien bakowi. Jednak, także tam jest haczyk. Pomijając resztę informacji jakie zawarte są w liście, podane są następujące sumy, jakie należy zapłacić:

Zadłużenie wobec Banku na dzień yyyy/mm/dd wynosi 59 PLN, w tym z tytułu:

  • niedopuszczalnego salda debetowego 54 PLN,
  • niespłaconych odsetek 5* PLN,
  • opłaty za zawiadomienie 20 PLN.

Pozwoliłem sobie uprościć liczbę na potrzeby wpisu, w rzeczywistości jest to 4,62 PLN.

Policzmy: 4,50 PLN x 12 m-cy daje nam 54 PLN, dorzućmy do tego jeszcze odsetki 5 PLN i mamy 59 PLN jakie jesteśmy dłużni bankowi. Zgadza się? Nie, nie zgadza się. Jesteśmy dłużni bankowi nie 59 PLN, a 79 PLN. Dlaczego? Bo trzeba doliczyć opłatę za zawiadomienie, któremu się właśnie przyglądaliśmy. Dlaczego bank w liście nie dodaje do kwoty zadłużenia opłaty za zawiadomienie? Nie mam pojęcia. Mogę tylko zgadywać, że liczy na to, że ktoś spłaci podane na początku listu 54 PLN bez sprawdzania salda i jego konto będzie nie na zerze, ale na minus dwudziestu, jakie jest dłużny bankowi. Teraz żeby przekroczyć granicę 50 PLN nie będzie trzeba czekać aż 12 miesięcy, a tylko 7.

Musimy rozważyć jeszcze jedną sytuację: student olał zawiadomienie, co wtedy? Otóż, nic. 4,50 PLN za miesiąc jest odciągane ponownie i… ponownie 20 PLN za następne powiadomienie. To już 40 PLN na samych powiadomieniach! A suma 79 PLN wzrasta do 103,50 PLN. W ciągu dwóch miesięcy suma zadłużenia wzrasta niemal dwukrotnie! (sic!)

Trzeba również mieć na uwadze, że jakakolwiek kwota wpłacana na konto w momencie zadłużenia jest równoznaczna z przejęciem tych pieniędzy przez bank na pokrycie długu.

Inne chwyty

Klient spłaca kredyt, który zaciągnął w banku. Pomińmy fakt, że każdy, kto to robi w PKO BP musi ponieść dodatkowe koszty, które idą na… ubezpieczenie. Czyli klient sam się ubezpiecza na wypadek niespłacenia kredytu, tak jakby to był jego interes, a nie ryzyko banku. Za to ryzyko bank sobie nalicza odpowiednią prowizję, odsetki i inne dodatkowe opłaty. Spłata kredytu jest rozłożona na raty, więc klient, jak każdy normalny człowiek, ustawia zlecenie stałe, aby nie musieć pamiętać o spłacie. Proste? Nie. Stopa oprocentowania rośnie, z nią rosną też odsetki, a wraz z nimi rata. Co robi bank? Automatycznie odciąga z konta dodatkowe pieniądze? Chyba w snach. Bank robi na tym interes i wysyła zawiadomienie. Zawiadomienie zaś, jak pamiętamy z poprzedniego akapitu, kosztuje klienta 20 PLN. Dostajemy więc dodatkowe koszty zupełnie gratis — dlaczego nie ma o tym choć słowa w reklamach? To jeszcze nie koniec. Klient wyłączył automatyczne opłacanie, żeby nie powtórzyć sytuacji z błędną sumą wpłacanej raty. Orientuje się jednak, że któregoś miesiąca nie może dokonać przelewu! Cały w nerwach, żeby nie powtórzyła się sytuacja z dodatkowymi opłatami, leci do oddziału swojego banku. A tam nie wiedzą o co chodzi i każą spokojnie czekać. I czego się w końcu dowiaduje od kierownika oddziału? Otóż bank od nowego miesiąca automatycznie pobiera należną kwotę. Bez jakiegokolwiek powiadomienia, pytania o zgodę etc. Bez niczego. Po prostu.

Świetlana przyszłość

Sporo mówi się ostatnio na temat projektu ustawy, w której miałby się pojawić zapis, iż emerytury i renty muszą być przelewane na konta. Pogdybajmy sobie. Załóżmy, że ta ustawa przejdzie i emeryci i renciści mają obowiązek wybrać bank do jakiegoś czasu… lub zostanie im przydzielony odgórnie. Teraz, zastanówmy się, który bank będzie na szczycie listy? Podpowiem — ten państwowy. Reszta niech pozostanie milczeniem.

Wasze doświadczenia

Jestem przekonany, że ja i moja rodzina nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem śledzących bankowe kruczki. Ciekawym Waszych doświadczeń z bankami i ich chwytami, żeby przywiązać, zniewolić i wycisnąć jak najwięcej pieniędzy z klientów. Może inne ciekawe i podobne do opisanych powyżej, przy czym niekoniecznie związanych z bankowością, sytuacje Wam się przydarzyły? Do zobaczenia w komentarzach! (:


  1. mBank „TY P*ZDO"! ↩︎

  2. Wiem, to nieprawdopodobne, ale prawdziwe. ↩︎