Powszechnie wiadomym jest, że w Polsce udział w publicznych dyskusjach inteligencja bierze niezwykle rzadko. Jeśli uznać to stwierdzenie za prawdziwe, przychodzi zastanowić się i zadać sobie pytanie — dlaczego tak się dzieje? To nie jest kwestia, którą poruszam na łamach tego bloga po raz pierwszy. Przy wstępnych, bardzo ogólnikowych założeniach, można byłoby wysnuć daleko idące, aczkolwiek równie dalekie od prawdy, wnioski. Pobieżne spojrzenie każe zapytać, jakież to przyczyny mogą stanąć na drodze w wypowiadaniu się polskiej inteligencji?
Jednym z powodów mógłby być na przykład brak czegokolwiek do powiedzenia. Przecież nie każda kwestia musi być w jakikolwiek sposób zajmująca dla danego naukowca, byłoby to więc całkowicie logiczne wyjaśnienie. Legnie ono jednak w gruzach w momencie, kiedy odpowiemy sobie na pytanie — czy istnieje dziedzina życia, którą nie zajmuje się współczesna nauka?
Innym powodem mogłaby być nomenklatura używana zazwyczaj przez fachowców w danej dziedzinie, która powszechnie mogłaby uchodzić za trudną do zrozumienia. Byłby to silny powód, jednakże trzeba wziąć poprawkę na to, iż naukowcy w wypowiedziach publicznych posługują się zazwyczaj językiem łatwym w odbiorze.
Prawdą jednak jest, iż obecnie w naszym kraju władzę faktyczną sprawuje Czwarta władza. Media zawładnęły umysłami Polaków, kształtując ich życie, marzenia, zmartwienia etc. Może słowo „zawładnęły" nie jest tu najlepszym zobrazowaniem zaistniałej sytuacji, gdyż jako naznaczone pejoratywnie mogłoby insynuować, iż media przejęły kontrolę nad umysłami Polaków podstępem, nielegalnie i w niecnych, nikomu szerzej nieznanych celach. Byłoby to wszak jawne mijanie się z prawdą. Polacy chcą być kontrolowani przez media, bo tak jest im łatwiej. Bez niepotrzebnego marnotrawstwa energii — niezbędnego w procesie myślowym — na refleksje, kształtowanie własnego zdania i rozwój ego.
Polak nie chce własnych przemyśleń. Polak chce nie zastanawiać się nad czymkolwiek, tylko zjeść medialną papkę i głośno krzyczeć na tych, którzy papki jeść nie chcą. Polak już dawno zapomniał jak to jest słuchać inteligencji i kształtować własną myśl.
Uogólniam.
Oczywiście, że uogólniam, ale tylko w ten sposób mogę ukazać meritum. Znajdziesz wielu ludzi, którzy powiedzą Ci jak masz żyć, kiedy i dlaczego masz być smutny, kiedy i z jakiego powodu masz się cieszyć. Jeszcze więcej ludzi, którzy powiedzą Ci co, kiedy i jak masz robić. Bezmyślni zombie już dawno zalali nasze ulice, a produkcja medialnej papki nabiera tempa przy ważniejszych od „nowego sztucznego biustu u tzw. gwiazdy" wydarzeniach.
W takich chwilach zastanawiam się, kim są osoby, którą kształtują polską kulturę masową? To przecież one decydują o tym, które wydarzenia są dostatecznie istotne, by przyrządzić z nich papkę. To one decydują, którzy ludzie są dostatecznie istotni, by o nich przyrządzić papkę. To one decydują, co jest prawdą, a co fałszem.
Dlaczego to pytanie jest ważne?
Choćby dlatego, że nikt tych osób nie rozlicza z konsekwencji podjętych decyzji. Nikt nie rozlicza tych osób ze zmiany tonu wypowiedzi odnośnie danych wydarzeń czy osób z dnia na dzień. Drastycznych zmian, które w choć trochę samodzielnym społeczeństwie masowym wzbudziłyby zdziwienie, a może nawet wątpliwości.
Nie marzę o wzbudzeniu oporu. Zresztą, nawet gdyby, to komu mieliby się oprzeć?
Kim są szare eminencje, które zdecydowały, że naukowcy nie są dostatecznie dobrym materiałem do publicznych wypowiedzi? Kim są ludzie, którzy wolą dwóch zaprzeczających sobie w kłótni polityków od profesora politologii? Kto jest aż tak zdesperowany utrzymaniem się przy władzy, żeby ryzykować nagłe zmiany poglądów politycznych o sto osiemdziesiąt stopni? A może to ostatnie pytanie powinienem zadać w następujący sposób:
Kto jest tak pewny swojej władzy, że może robić to, co chce i kiedy chce?