Vicky Cristina Barcelona
Ten film całkiem niedawno recenzował u siebie CoSTa. W zasadzie na tym mógłbym skończyć swoją recenzję, jako że niemal całkowicie się z nim zgadzam. Być może to kwestia sławy Woody’ego, ale naprawdę oczekiwałem po tym filmie czegoś więcej. O słabych punktach można jednak poczytać w przytoczonym wcześniej linku, ja pozwolę sobie skupić się na tych dobrych stronach, bo jest ich kilka.
Prawdą jest, że narrator może się nie podobać, wręcz psuć atmosferę i pozbawiać aktorów aktorstwa, ale jednak… mnie takie gawędziarstwo odpowiada. Akurat narrator wcale mi nie przeszkadza. Aktorom też nie powinien, czego dowodzi rewelacyjna Penélope Cruz. Zresztą, dostała za tę rolę Oscara, w pełni zasłużenie.
Inna sprawa, to miejsce akcji. Słoneczna Hiszpania to jest to, co Hadret bardzo lubi. A Barcelonę lubi w szczególności! Prawdą jest, że wiele krajobrazów do podziwiania nie ma, ale mimo wszystko — akcja dzieje się w Europie, co bardzo sobie cenię w filmach.
Ostatnia sprawa, to muzyka. Była idealnie dopasowana do klimatu miejsca akcji, jak i do sytuacji, jakie akurat miały miejsce na ekranie. Polecam uwadze, nawet niekoniecznie z samym filmem.
Całość nie powala, ale trzyma poziom. Można obejrzeć, ale nie jest to w żadnym razie film wybitny (:
MWS: 2/3
Co nas kręci, co nas podnieca
Nie mam pojęcia, kto i dlaczego wpadł na tak genialne przetłumaczenie „Whatever Works", ale nie dość, że jest nietrafione, to jeszcze tandetne i miałkie. Szkoda, bo oryginalny tytuł jest prosty, bezpośredni i przewijający się w filmie niejednokrotnie. Film pozbawiony jest gwiazd, choć niektórzy na pewno kojarzą komika Larry’ego Davida, czy Evan Rachel Wood — tę drugą choćby z Across the Universe. Dla mnie to duży plus, bo w iluż filmach Allena można oglądać Scarlett?
Tak jak recenzowany wyżej film był raczej średni, tak WW to, jak dla mnie, absolutny majstersztyk! Jest śmiesznie, sarkastycznie, zjadliwie, allenowsko. Zdecydowanie jedna z najlepszych komedii, jakie widziałem w ostatnim czasie.
Boris Yellnikoff (główny bohater) stał się moim idolem. Ma swoje demony, przy tym nieprzeciętny umysł (fizyk, który niemal dostał nobla), okropny charakter i… zajebiste teksty! Jego wizja świata jest przesiąknięta nihilizmem, mizantropią, racjonalizmem i, co za tym idzie, ateizmem.
Jego spokojny żywot wypełniony mieszkaniem w samotności i słuchaniem muzyki poważnej, regularnym spotykaniem się ze swoimi kolegami (kiedy to ma okazję zalewać ich swoimi filozoficznymi wywodami) i prowadzeniem lekcji szachów ma zostać wkrótce zburzony. W jaki sposób to przebiegnie i co z tego wyniknie — polecam zobaczyć.
MWS: 3/3