Dawno już nie zamieszczałem żadnej recenzji filmu, więc najwyższa pora, żeby coś w tym względzie skrobnąć. To nie tak, że nie widziałem przez ten czas żadnych dobrych filmów, bo widziałem (np. Deszczowa piosenka była genialna), tylko jakoś tak nie były na tyle motywujące, żeby o nich pisać na blogu. Wyprawa do kina i obejrzenie naprawdę porządnego kina akcji okazało się być dostatecznie dobrym powodem, żeby poskładać parę zdań. Bo właśnie tym Incepcja jest — przyzwoitym, szybkim i pełnym efektów specjalnych filmem, który robi wrażenie i nie pozwala o sobie łatwo zapomnieć.
Pierwsze, co uderzyło mnie w filmie, to obsada — naprawdę niezła (choć osobiście nie przepadam za „Leo”) i… no, pasująca do stworzonych kreacji. Druga sprawa, to świetna muzyka Hansa Zimmera. Tutaj co prawda Katie ma odmienne zdanie, ale osobiście uważam, że ścieżka dźwiękowa była naprawdę dobrze skomponowana i wtopiona w obraz i rozwój akcji. Trzecia rzecz, to fabuła i postać Ariadne, dzięki której poznajemy arkana snów, rządzących w nim zasad, reguł do przestrzegania, sposobów tworzenia rzeczywistości i życia na granicy świadomości i podświadomości.
Akcja nie zwalnia nawet na chwilę, a nawet jeśli jakiś moment się zdarzy, to tylko po to, żeby zaraz znów ruszyć z kopyta. Tempo jest niesamowite, co mnie akurat odpowiada — po to właśnie wybrałem się do kina, prawda. Nie ulega kwestii, że sam pomysł również jest rewelacyjny, choć tutaj wolałbym nie rozwodzić się zanadto, gdyż interpretacja Incepcji to w zasadzie sprawa indywidualna. Kradzież informacji z wykorzystaniem do tego snów to, jak dla mnie, bomba.
Stojące na bardzo wysokim poziomie kino akcji. Polecam każdemu i bez wyjątków (:
MWS: 3/3