Każdy naród ma swoje fobie i zboczenia. Mogą się one różnie objawiać (np. angielska flegma, niemiecki ład i porządek), inne mogą być nawet do siebie podobne (np. laickość Francji i laicyzacja Hiszpanii). Ogólna zasada dotyczy jednak każdego państwa. Polacy też mają swoją fobię i to posuniętą do granic zdrowego rozsądku. Jest nią, rzecz jasna, martyrologia. I był to poważny problem bo, co prawda, jakieś tragiczne wydarzenia miały miejsce od czasu do czasu, ale wszystkie były za małe, żeby można było się zbiorowo onanizować. Aż do 10.041 ubiegłego roku, kiedy Polacy wreszcie dostali to, na co czekali od tylu lat! W końcu wydarzyło się coś tak tragicznego, że można było pokazać światu nasze umęczone oblicze i zacząć użalać się nad swoim jestestwem w rytm samouderzeń batem po plecach. „Tylko spójrzcie, jacy jesteśmy biedni! Najzajebistszy prezydent w dziejach naszego gatunku zginął! I to nie byle jak, tragicznie!" Reszta narodów, generalnie, miała to w dupie, ale Polacy mogli wreszcie przystąpić do zbiorowej masturbacji. Ta masturbacja zakończyła się niesmacznym zakończeniem na twarzy Wawelu, a pewni ludzie nie przestali robić sobie dobrze po dziś dzień. I między innymi o tym będzie dzisiejsze „Nie wierzę…"

Pomnik smoleński podzielił Sieradz

Jestem oburzony, że w Sieradzu znaleźli się ludzie, którzy nie chcą czcić pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej! Apeluję do Jarosława, żeby zażądał rozstrzelania tych mieszkańców lub w ogóle zbombardowania tego miasta. Wreszcie znalazły się pieniądze i postanowiono zainwestować je w coś dobrego, coś pożytecznego — przecież nie ma lepszych inwestycji w takim miejscu. Gdzie w ogóle jest Sieradz? W każdym razie, dla mnie sprawa jest banalnie prosta — znalazłem rozwiązanie, które usatysfakcjonuje wszystkich. Zamiast zwykłego, małego pomniczka, trzeba będzie wybudować tam olbrzymiego Jezusa. Tak! Jeszcze większego, niż ten największy, którego umiejscowili w wiosce, o której istnieniu nikt nigdy nie słyszał. W ten sposób, kiedy na końcu świata dojdzie do walki Jezusów (Brazylia vs. Polska), będziemy mieli po naszej stronie jednego więcej — to gwarantowane zwycięstwo!

1. Strażnicy nie chcą ochraniać gaszenia zniczy. „Profanacja"

2. Marta Kaczyńska: Władze Warszawy utrudniają oddawanie czci ofiarom 10.04

W to akurat ciężko było mi uwierzyć, sądziłem nawet, że to takie przedwczesne prima aprilis, ale jednak nie. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś gasił znicze. Znaczy, samo zadanie nie jest może takie trudne, wystarczy dmuchnąć, ale w takim miejscu? Kto to widział dmuchać w miejscu tragedii… Ehm, w miejscu upamiętniającym tragedię… Hm, może niech zostanie po prostu: w takim miejscu? Właściwie, to jednak do końca nie rozumiem decyzji Hanny. Uważam, że w ogóle cała Warszawa powinna stać w zniczowych płomieniach, nieprzerwanie od ubiegłego roku. Czy nie tak czci się ofiary tragedii na całym świecie?

A tak poza tym, kiedy beatyfikacja najświetniejszego z świetnych?

Prezent dla Rydzyka. Tramwaj do uczelni redemptorysty

Teraz trochę wiadomości lokalnych. Toruń kiedyś słynął z Kopernika i pierniczków, dzisiaj nie słynie już z niczego. Ta sytuacja ma jednak szanse się zmienić, a to za sprawą nowej linii tramwajowej, o której, pomimo że jest dopiero w fazie pomysłu, już jest głośno. Czemu trochę żelastwa robi tyle szumu? Ano, samo żelastwo nie wzbudza kontrowersji, ale już jego ulokowanie w mieście2 — jak najbardziej. To interesujące, że mówi się o inwestorach w koloratkach, którzy, de facto, nie wydają na inwestycje ani centa, bo całość leci z budżetu miasta i dotacji UE. Jeszcze ciekawsze są dalsze plany zrobienia w Toruniu centrum katolicko-leczniczo-rekreacyjnego i repliki watykańskiej kaplicy. Osobiście poszedłbym dalej i wybudował replikę placu świętego Piotra i w ogóle przeniósł Watykan do Torunia. Wierni mieliby bliżej.

Felieton: Pokuta zamiast hucznej zabawy

Studenci polonistyki z krakowskiego UJ są jajcarzami! Tym razem w swój żart postanowili włączyć księży. Dowcip wyszedł przedni, a było to tak: studenci, jak to studenci, zorganizowali bibę. Na bibach, przeważnie, trzeba się dobrze bawić. Przypomnieli sobie wtedy, że można by było włączyć do zabawy księży, bo chodzą cały czas w czerni, są bladzi i rzadko się uśmiechają. Studenci zdawali sobie sprawę, że na seks z facetami w koloratkach są już za starzy, ale chcieli ich chociaż spić (czymś innym, niż wino mszalne). Okazało się jednak, że faceci w czerni utracili poczucie humoru doszczętnie i, najpewniej, permanentnie — stwierdzili, że Wielki Post, to nie czas na tańce i swawole, trzeba się natomiast samoumartwiać. Cóż, jestem pewien, że przynajmniej studenci świetnie się bawili.

Lekcja religii: Dzieci, wspierajcie Radio Maryja

W Pabianicach rozpoczął się nowy nabór darczyńców Radia Maryja. Tym razem księża zaczęli rekrutację w swoim ulubionym przedziale wiekowym, to jest od pierwszoklasistów. Każde dziecko dostało swój własny druczek, który mogło dumne zanieść rodzicom, by Ci mogli przekazać datki na swoje ulubione radio. Bardzo zgrabny ruch. Kto by pomyślał, że w, bądź co bądź, państwowej szkole, nikt nie będzie robił z tego powodu żadnych problemów. Bo i dlaczego miałby? Ja też jestem zdania, że pan od matematyki powinien rozdawać dzieciom druczki i w ten sposób spłacać swój kredyt hipoteczny. Zupełnie naturalna sprawa.

Atak (słowny) na automaty z prezerwatywami. „Patrzą na to dzieci!"

Genialny w swojej prostocie pomysł — automat z prezerwatywami. Pamiętam go z reklamy Magnum w dzieciństwie, choć zawsze dziwiło mnie, że koleś wybrał loda… No cóż, może mu wystarczył. W każdym razie, w Szczecinie postawiono takie automaty i okazało się, że przeszkadzają one wszystkim, którzy nie mają nic wspólnego z seksem. Co ciekawsze, twierdzą że robią to nie dla własnego poczucia komfortu, ale ze względu na troskę o dzieci. To… zabawne. Potencjalnie co złego może wyniknąć z patrzenia na automat? Znaczy, co z tego, że dzieci patrzą? Uważam, że wprost przeciwnie — może wyniknąć z tego sporo dobrych rzeczy. Na przykład zmniejszenie ilości porodów dzieci przez dzieci. Mniejsze rozprzestrzenianie się chorób wenerycznych, AIDS i HSV. Rozpoczęcie rozmowy z rodzicem, a więc osobą, która uprawiała seks przynajmniej raz, zamiast z żyjącym w celibacie klechą, dla którego prezerwatywa jest wymysłem szatana i który poleca używać tylko tych dziurawych. Same plusy.

Koszykówka NCAA. Zawodnik BYU odsunięty od drużyny za seks ze swoją dziewczyną

Szok w Ameryce — koszykarz uprawiał seks ze swoją dziewczyną! Władze uczelni, faworyta jakichś śmiesznych rozgrywek, zawiesiły ucznia, który otwarcie przyznał się do bara bara. Wszystko ze względu na to, że uprawiał seks ze swoją dziewczyną — to zbyt moralne na standardy koszykarskie, gdzie zdrady, spijanie się do nieprzytomności i przedawkowywanie narkotyków są na porządku dziennym. Jako oficjalny powód podano do wiadomości, że to w ogóle sam seks był przyczyną zawieszenia, bo uczeń musi być „czysty" i „cnotliwy". Tak, prawie się nabrałem. Dziwi mnie tylko, że szkoła mormońska w ogóle ma jakichś uczniów. To chyba cud?

1. Kościelny rozbiór Polski

2. Caritas pod lupą

O kosztach, jakie generuje w naszym państwie Kościół.


  1. Nie, nie chodzi o wersję Ubuntu. ↩︎

  2. Toruń to miasto, prawda? ↩︎