W czerwcu br. nowym przewodniczącym Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu został abp Wacław Depo, metropolita częstochowski.1 Znany z niczego, najczęściej kojarzony z Radiem Maryja i z niejasnych dla mnie przyczyn określany mianem doktora, choć ukończył tylko szkółkę niedzielną.2 Na łamach Gościa Niedzielnego ukazał się z nim wywiad, który postanowiłem rozłożyć na części pierwsze i po kolei się do nich ustosunkować – ostatecznie po przewodniczącym tak ważnej w dzisiejszych czasach rady należy spodziewać się chęci niesienia zmian i przynajmniej próby wprowadzenia polskiego oddziału Kościoła w XXI wiek. Prawda?
Będę bazował na następującym materiale: Media nie są wolne. Wszelkie dodatkowe źródła, które wykorzystam, będą podane w przypisach oraz na samym dole wpisu. Wszelkie podkreślenia i pogrubienia moje, chyba że zaznaczono inaczej.
I część: wolność a prawda
Już odpowiedź na pierwsze pytanie budzi pewne wątpliwości – bardziej natury semantycznej i filozoficznej, niż w jakikolwiek sposób związanej z mediami, ale jednak:
Bogumił Łoziński: Czy w Polsce mamy wolność mediów?
Abp Wacław Depo: - Wolność musi być związana z prawdą, dlatego dziennikarze, przekazując informacje, muszą podawać prawdę. Jeśli tego nie robią, np. służąc interesom jakiejś grupy czy pojedynczych ludzi, wtedy media nie są wolne. Wydaje się, że w Polsce nie ma już urzędu cenzury i – jak by powiedział C.K. Norwid – przywrócona została “wolność mowy”. A to nie oznacza wolności mediów.
Pierwsze stwierdzenie jest, oczywiście, fałszywe. Wolność nie musi być związana z prawdą – może, ale nie musi. To nie zmuszanie kogoś czy czegoś do mówienia czy pisania tylko o prawdzie i prawdy jest wolnością – to brak jakichkolwiek środków ograniczenia czy przymusu można tak nazwać. Zawiera się w tym możliwość podjęcia decyzji zgodnie z własną wolą oraz wolność słowa i, owszem, oznacza to, że i media nie są w tym wypadku wyjątkiem. Czysta logika.
Z wcześniejszych zdań nie wynika logicznie konkluzja, że media nie są wolne – wobec tego, dlaczego wolne nie są zdaniem abpa?
– W naszym kraju istnieje bardzo duże zagrożenie uzależnienia się mediów od jakiejś ideologii. Jeśli ktoś jest zwolennikiem liberalizmu etycznego lub wyznaje światopogląd ateistyczny, to w punkcie wyjścia odchodzi od prawdy objawionej, której nie uznaje. Tymczasem katolicy, aby poznać siebie, świat i innych ludzi, muszą wychodzić od Boga. Dziennikarz, który nie uznaje nad sobą Absolutu, obiektywnej prawdy, będzie funkcjonował w kategoriach korzyści, a nie wolności.
To uzasadnienie jest kwintesencją hipokryzji – w dodatku sam abp zdaje się nie zdawać sobie z tego sprawy. Choć może nagadał się tyle, że sam nie do końca pamiętał o czym zaczął, a na czym skończył.
W każdym razie: punktem wyjścia jest informacja o dużym zagrożeniu w uzależnieniu się mediów od jakiejś ideologii. Jako przykład podano oczywiście liberałów etycznych i ludzi wyznających światopogląd ateistyczny, dla których punktem wyjścia miałoby być odejście od prawdy objawionej (a nie np. przekazanie informacji). Katolicy z drugiej strony muszą wychodzić od Boga (a więc też nie od przekazania informacji w sposób najrzetelniejszy). I teraz – jeśli dziennikarz nie uznaje nad sobą Absolutu, który ma być prawdą obiektywną (sic!), to nie będzie mu zależało na przekazaniu informacji, tylko na… korzyściach. Jakich? Tego pewnie i sam abp nie wie.
Zabawne, że osoba nie uznająca nad sobą Absolutu nie może funkcjonować w kategoriach wolności – w pierwszym odruchu można by było pomyśleć dokładnie na odwrót (nie masz nad sobą bata, więc piszesz jak faktycznie jest, proste). Jeszcze zabawniejsze jest to, że Absolut został uznany za obiektywną prawdę, a nie część światopoglądu katolickiego. Abp Depo zdaje się forsować w swoim przekazie dość wyraźną wiadomość skierowaną do wszystkich mediów w Polsce: monopol na prawdę obiektywną i wolność ma tylko światopogląd katolicki. W ustach osoby, która stoi w tej chwili na czele Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu w tak potężnej w naszym kraju organizacji jaką jest Kościół katolicki, brzmi to nie mal jak groźba.
Podsumowując, problemem nie jest to, że media stają się/są związane z jakąś konkretną ideologią – problemem jest to, że tą ideologią nie jest katolicyzm.
Z tej perspektywy znaczna część mediów w Polsce, na przykład tzw. lewicowo-liberalnych, nie jest wolna, bo odrzuca zasadę obiektywnej prawdy?
– Niestety tak jest. Odrzucając wymiar transcendentny, nie tylko nie służą prawdzie, ale wprost ją zaciemniają. Na przykład odrzucając naukę objawioną o zróżnicowaniu, a zarazem godności mężczyzny i kobiety. Dziennikarz nie jest twórcą prawdy, ma ją odkrywać. Jeśli nawet w jakiejś stacji panuje ideologia relatywizmu etycznego, to zawodowym obowiązkiem jest podanie nie tylko stanowiska zgodnego z taką wizją świata, ale także racji osób, które uznają normy moralne za wartość obiektywną.
Znów ten sam przekaz – bez ducha nie ma informacji. Jeden nie jest równe jeden, jeśli odrzuciło się wymiar transcendentny, ba!, nawet ten wynik zaciemniasz. Jak? Na przykład odrzucając naukę objawioną o zróżnicowaniu, a zarazem godności mężczyzny i kobiety. Hm. Jeśli nie wierzysz w Boga albo, nie daj Boże!, wierzysz w jakiegoś innego, i odrzucasz kościelną naukę objawioną o zróżnicowaniu… czymkolwiek ona jest, to nie służysz prawdzie i jeszcze ją zaciemniasz. Czy tylko ja nie dostrzegam w tej wypowiedzi nawet odrobiny sensu?
W kwestii odkrywania a nie tworzenia prawdy przez dziennikarza zgadzam się z abpem w zupełności. Z uzasadnieniem tego stanowiska już nie. To właśnie przez takie zabiegi w USA wybudowano muzeum, w którym można znaleźć eksponaty z ludźmi hodującymi dinozaury. Zawodowym obowiązkiem dziennikarza jest zdać relację obiektywnie – a nie przedstawiać rację, przemyślenia czy wierzenia wszelkich możliwych ludzi na świecie. Tym bardziej, że normy moralne, nawet te uznane za wartość obiektywną, mogą się najzwyczajniej w świecie różnić między światopoglądami. To, co sugeruje abp Depo jest po prostu niemożliwe do zrealizowania – zwykłe wiadomości trwałyby nie 0,5h ale 3h, bo trzeba by było do każdego niusa przedstawić “racje” różnych środowisk. Nie wyobrażam sobie np. informacji o, dajmy na to, zsekwencjonowaniu ludzkiego genomu i dorzucenie przy okazji, że według niektórych środowisk odkrycie to jest obiektywnie niemożliwe, ponieważ jakieś 50% populacji ludzkiej powstało z żebra. To w żadnym razie nie byłaby prawda, tylko czysta głupota.
Może Ksiądz Arcybiskup podać przykład zniewolenia mediów przez odejście od prawdy?
– Przykładem takiego zjawiska jest sposób przedstawiania w stacji TVN negatywnego stanowiska min. Gowina na temat konwencji przeciwko przemocy. Dziennikarze tej telewizji nie ukrywają poparcia dla konwencji i oskarżają min. Gowina o fundamentalizm tylko dlatego, że jego opinia jest zbieżna ze stanowiskiem Kościoła. Tymczasem podawanie niepełnych informacji o tej konwencji, bez rzetelnego przedstawienia argumentów o niebezpieczeństwach, jakie wiążą się z jej ratyfikacją, jest odejściem od prawdy, bo przykładowo rozmywa się tajemnicę więzi w małżeństwie i rodzinie. W tym sensie ta stacja nie jest wolna.
Zacznę od końca – to coś może być wolne lub nie w pewnym sensie? Myślałem, że wolność to wartość obiektywna, wobec czego nie ma miejsca na kontemplowanie jej ew. znaczeń. Nie można w pewnym sensie być wolnym w więzieniu. Albo jest się wolnym, albo się nie jest. Koniec kropka.
Każda stacja telewizyjna, radiowa, czy jakaś gazeta, ma swoje ramy – to jest zazwyczaj coś, co ma ją w jakiś sposób wyróżniać na tle konkurencji. To normalne, kwestią jest to, żeby była jakaś różnorodność, a nie jedna prawda objawiona. Wobec tego sposób przedstawienia nie jest jeszcze problemem – to kwestia ludzi tam pracujących, przekazywanych informacji, myśli przewodniej stacji. Ta sama informacja może być przekazana w sposób diametralnie różny w TVN i TV Trwam – żaden jednak przekaz nie będzie obiektywny. Który jest bliższy rzeczywistości, to sprawa indywidualnej interpretacji. Jeśli ktoś łyka wszystko, co jest podawane w mediach bez zastanowienia, to i tak nie ma znaczenia, jaką stację ogląda. Nie wiem, czy dziennikarze TVN faktycznie nie ukrywali swojego poparcia dla konwencji (nie oglądam telewizji, więc nie stwierdzę) i jeśli tak było, to był to ich błąd. Natomiast stwierdzenie, że oskarżono posła Gowina o fundamentalizm tylko dlatego, że jego opinia jest zbieżna ze stanowiskiem Kościoła wymaga już źródła i/lub chociaż cytatu.
Przyznaję, że nie chciało mi się tego sprawdzać dogłębniej, bo zająłem się zbieraniem innych informacji. Gdyby ktoś miał pod ręką, to proszę podrzucić link w komentarzu.
Następne zdanie jest absurdalne – informacje o konwencji są ogólnodostępne i, o dziwo, nie ma tam słowa o rozmywaniu się jakichkolwiek tajemnic – to dokument unijny, który musi być dostosowany do potrzeb państw członkowskich. Jest więc dokumentem prawnym, wprowadzającym zmiany na poziomie ustaleń prawnych, urzędniczych i państwowych – nie ma tam miejsca na żadne tajemnice. Rzetelnym przedstawieniem argumentów o “niebezpieczeństwach” z ratyfikacji tej konwencji w naszym państwie na pewno nie można nazwać obaw ministra Gowina, które w żaden sposób nie wynikają z treści zawartej w samej konwencji.3 Faktem jest, że stanowisko Gowina jest nawet więcej niż zbieżne ze stanowiskiem Kościoła – jest identyczne:
“Nie można dopatrywać się źródeł przemocy wobec kobiet w religii, tradycji i kulturze oraz w dorobku cywilizacyjnym” – podkreślają w oświadczeniu. “W definicji płci Konwencja pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną, a zakłada, że płeć można wybierać. Niepokój wzbudza też obowiązek edukacji i promowania m.in. niestereotypowych ról płci, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu” – dodają.
– Źródło: Biskupi: Jesteśmy za ochroną kobiet, ale konwencja zakłada, że płeć można wybierać
Jeśli nie wolno się ich tam dopatrywać, to znaczy gdzie się powinno zdaniem biskupów? W samej kobiecie? Bo jest kobietą? Religia jest jednym z głównych (jeśli nie po prostu głównym) źródeł przemocy wobec kobiet i wypowiedzi żadnych biskupów tego faktu nie zmienią. Rzeczywiście konwencja zakłada, że płeć może być również określona społecznie, a nie wyłącznie biologicznie – w każdym postępowym kraju jest to w tej chwili normą, ale wiadomo nie od dziś, że Kościół z postępowością ma wyraźne problemy. Promowanie czegokolwiek w konwencji to absurd, który każdy może podważyć sięgając do jej treści – w dobie Internetu weryfikacja takiego stwierdzenia to pięć minut, ale biskupi nie kierują tego typu treści do osób, które będą weryfikowały ich stwierdzenia – kierują je do ludzi, którzy nie poddadzą ich słów w wątpliwość. I to właśnie jest przekazywanie treści ideologicznych w masowych środkach przekazu, które z rzeczywistością i prawdą nie mają nic wspólnego – mimo punktu wyjścia od Absolutu.
Skoro też tyle jest mowy o wolności w mediach, czy i polityka nie powinna być wolna o ideologii? W tym wypadku od ideologii stricte katolickiej, zakładającej w ten czy inny sposób, że istnieje tylko jedyna słuszna wizja świata. Ich wizja.
II część: wolność a prawda
Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup służenie prawdzie przez media publiczne, co przecież jest ich misją?
– Na pewno jest wola służenia prawdzie, ale mam wątpliwości, czy tak dzieje się w rzeczywistości. W ostatnim czasie kierownictwo mediów publicznych w piśmie do biskupów polskich podkreślało wielki wkład w służbę ludziom wierzącym. Tymczasem programy religijne, np.: “Między niebem a ziemią”, “»Anioł Pański« z papieżem”, “Ziarno” czy “Raj”, stanowią niewielki procent przekazu wobec olbrzymich potrzeb społeczności katolickiej. Co więcej, nawet w wymienionych audycjach elementy ewangelizacyjne są w ostatnim czasie eliminowane.
Abp Depo nie jest ukontentowany – jego zdaniem programów katolickich “służących prawdziwe”4 jest procentowo zbyt mało wobec potrzeb społeczności katolickiej. A ja pytam – gdzie dane potwierdzające te olbrzymie potrzeby? Gdzie dane pokazujące, że którykolwiek z tych programów cieszy się większą popularnością od reklam wybielacza? Bo jeśli to tylko opinia, może warto byłoby tam wstawić np. “wydaje mi się” albo “uważam” i dopiero “że potrzeby Katolików są dużo większe”. Z opiniami jest jak z odbytnicą – każdy ma swoją, ale tylko te poparte faktami można uznać za coś więcej.
Jestem też ciekaw, czy abp Depo zastanowił się nie nad tym, dlaczego elementy ewangelizacyjne są eliminowane z wymienionych przez niego audycji? Spisek mediów wymierzony w Kościół? Cokolwiek, naprawdę, ale nie wypowiedział się w tej kwestii wcale – stwierdził fakt i nie dociekał dalej.
Dobitnym tego przykładem była działalność medialna bp. Antoniego Długosza. Był on przez wiele lat uczestnikiem programu “Ziarno”, w którym rozmawiał z dziećmi o Bogu, modlił się, śpiewał i tańczył z nimi. W ostatnich miesiącach już nie występuje, gdyż nie mógł przyjąć propozycji, w których byłby jedynie kimś, kto bawi, a nie ewangelizuje. W tej sytuacji podziękował za współpracę. Innym drastycznym przykładem odejścia od misji przez media publiczne był brak transmisji ze Światowych Dni Młodzieży z udziałem Benedykta XVI w ubiegłym roku w Madrycie czy z tegorocznego Światowego Spotkania Rodzin w Mediolanie. Jedyną telewizją, która transmitowała te wydarzenia, była Telewizja Trwam.
Bp Antoni Długosz:
Tak, dziwne, że chcieli go usunąć z programu… Swoją drogą, odnośnie samego odejścia nie udało mi się dotrzeć do żadnej konkretnej informacji, szczególnie zaś w kwestii powodów stojących za tą decyzją – tylko wypowiedź abp Depo, a więc żaden dowód.
Co do “drastycznego przykładu”, nie oglądam telewizji, ale naprawdę cieszę się, że nie zamęczali nikogo transmisją z tak “fascynującego” wydarzenia, jak Światowe Dni Młodzieży. Oglądając 10 sekundowy fragment na YouTube umarłem i zmartwychwstałem z nudów.
A więc dwa przykłady, jeden niepewny, drugi, w mojej opinii, całkowicie uzasadniony. To wszystko? Media publiczne wobec tego są niezwykle “skatolicyzowane”, ale, wiadomo, pan Depo chciałby więcej. Kto by nie chciał?
III część: nierówny podział mediów
Dziennikarze określani mianem konserwatywnych wskazują, że jeśli wziąć pod uwagę stacje telewizyjne, w Polsce nie ma pluralizmu mediów, gdyż w większości prezentują one opcje lewicowe i liberalne. Podziela Ksiądz Arcybiskup tę diagnozę?
– Zgadzam się z tym, że w stacjach telewizyjnych nie ma pełnego spektrum przekazywania prawdy. To, co wiąże się z wiarą chrześcijańską, przedstawiane w nich jest jako pewnego rodzaju fundamentalizm i zagrożenie dla rozumu. Trzeba zaznaczyć, że wiara i rozum są komplementarnymi źródłami prawdy. I dlatego katolickie media mają prawo docierania do szerokiego kręgu odbiorców. Jednym z takich mediów jest Telewizja Trwam.
Czyli, jednym słowem, należałoby założyć kaganiec na wolne media, żeby przekazywały pełne spektrum prawdy, uwzględniwszy światopogląd katolicki. Ale czy wtedy byłaby to “prawdziwa” prawda, abpie Depo?
Szczęśliwie, jedynym, który uważa wiarę i rozum za komplementarne źródło prawdy, jest abp Depo – nikt inny będący przy zdrowych zmysłach nie potraktowałby zdania “wiara i rozum są komplementarnymi źródłami prawdy” inaczej, niż jako oksymoronu.
Zastanawia mnie jednak dlaczego ani redaktor ani abp Depo nie zwrócili uwagi na inną kwestię. Otóż obaj zgodzili się w sprawie nierównomiernego podziału mediów, obaj zgodzili się też że jest niedobre. Żaden jednak nie zadał sobie pytania: dlaczego tak jest? Przecież abp Depo słusznie zauważył, że media katolickie mają prawo do docierania do szerokiego kręgu odbiorców, ba!, jedno takie medium nawet wymienił. Jest prawo, jest przykład, jest potrzeba, są chęci, w czym problem? Zamiast biadolić nad niesprawiedliwością dziejową, weźcie dupę w troki i coś z tym zróbcie. Proste.
Być może stąd tak wielkie poparcie Polaków dla starań tej telewizji o miejsce na cyfrowym multipleksie?
– To poparcie jest właśnie wołaniem o wolność mediów. Jego skala była zaskoczeniem również dla mnie. Myślę, że ta sprawa obudziła sumienia środowisk dotychczas niezaangażowanych. Przykładem jest 52 proc. Polaków, którzy nie uczestniczyli w ostatnich wyborach. Teraz trzeba ten wyraz wielkiej solidarności umiejętnie zagospodarować, aby katolicy zdecydowanie upominali się o prawo do wyrażania swoich poglądów w przestrzeni publicznej.
Zwracam uwagę na pytanie, które zadał redaktor – poparcie Polaków. Bo przeciw byli nie Polacy.
Abp cieszy się z dużego poparcia dla TV Trwam (to już trzeci raz, kiedy ten kanał jest przedstawiany w pozytywnym świetle – wrócę do tego za moment) i wydaje mu się, że sprawa ta uruchomiła środowiska dotychczas niezaangażowane. Wysnuwa dwa bezpodstawne wnioski – jeden, że ludzie walczący o miejsce dla TV Trwam na cyfrowym multipleksie tak naprawdę walczyli o wolność mediów (nie ma związku między tymi dwoma kwestiami) oraz drugi, że 52% ludzi nie biorących udziału w wyborach ruszyło na ratowanie miejsca dla TV Trwam na multipleksie. Co zaś tyczy się ostatniego zdania – to ktokolwiek katolików w naszym kraju dyskryminował i blokował przed wypowiedziami publicznymi? Gdzie i kiedy?
Dlaczego KRRiT nie przyznała TV Trwam miejsca na multipleksie?
– Ekonomiczne powody odmowy były tylko pretekstem, co pokazują ujawniane obecnie szczegóły przebiegu procesu koncesyjnego. Według mnie głównym powodem jest ogólnoświatowa tendencja do usuwania elementów religijnych z życia publicznego, do zepchnięcia ludzi wierzących do swoistego skansenu, a nawet getta. Osoby odpowiedzialne za odmowę udzielenia cyfrowej koncesji dla TV Trwam powinny sobie uświadomić, że jest to droga prowadząca do “wolności od Chrystusa i Jego Kościoła”. Czy w takim kierunku zgadza się zmierzać nasz naród?
NIK faktycznie zakwestionowało kilka decyzji, które podjęła KRRiT,5 tyle, że robi to nieoficjalnie (oficjalnie rząd nie zlecił takiego badania) i żadna z decyzji nie wiąże się w jakikolwiek sposób z TV Trwam. Wysnucie więc wniosku, że oprócz kwestii finansowej6 stoi za tym jakiś plan, czy gang osób, jest niemożliwością.
I nie tylko TV Trwam nie dostała swojego miejsca na multipleksie i to z tego samego powodu.
Pójście dalej w teorie spiskowe było tylko kwestią czasu i o to pojawia się – ogólnoświatowy trend spychania katolików do skansenów czy nawet gett. Gdzie one są? Gdzie są te skanseny i getta? Czy objawiają się krzyżami w sejmie, urzędach, aptekach i na przystankach autobusowych?
Naprawdę chciałbym odpowiedzieć abpowi Depo “TAK” na jego ostatnie pytanie, ale nie mam do tego podstaw – katolicyzm w przestrzeni publicznej jest najzwyczajniej w świecie wszędzie, nie sposób się więc od niego uwolnić. Wierzący czy nie, nie masz wyboru i idziesz z Chrystusem i Jego Kościołem – czy tego chcesz, czy nie.
Wracam do myśli związanej z pozytywnym światłem dla TV Trwam – jeszcze na pierwszej stronie wywiadu w Gościu, telewizja ta przewija się przynajmniej trzy razy, każdorazowo w pozytywnym świetle. Przypadek? Niespecjalny. Abp Depo, nowy przewodniczący Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, jest też współprzewodniczącym Rady Programowej Radia Maryja ze strony KEP7. Och, jejku jejku, kto by się tego spodziewał?
IV część: opinie, opinie, opinie
Ale szef KRRiT Jan Dworak jest katolikiem, w stanie wojennym pracował w “Przeglądzie Katolickim”.
– Pan Dworak czy Jacek Żakowski albo Katarzyna Kolenda-Zaleska to ludzie, którzy byli bardzo mocno związani ze śp. bp. Janem Chrapkiem. On zajmował się mediami i kształtował dziennikarzy z bardzo różnych środowisk. Dzisiaj stawiam sobie pytanie, czy gdyby bp Chrapek żył obecnie, byłby zadowolony z postawy swoich wychowanków? Nie znajduję na nie pozytywnej odpowiedzi.
Jakieś powody, dla których nie można znaleźć pozytywnej odpowiedzi? Cokolwiek? Chociaż jeden przykład, słowo uzasadnienia? Nic? No, dobrze.
Jakie tak naprawdę ma znaczenie, jakiego wyznania jest pan Jan Dworak, szef KRRiT? Powinien stać się mniej obiektywny i forsować reformy w telewizji publicznej, żeby ta zaczęła do złudzenia przypominać TV Trwam? To pytanie jest dla mnie całkowicie nie na miejscu, nie wprowadza niczego konstruktywnego do głównego tematu, jakim miały być wolne media. No, może poza tym, że katolik nierówny katolikowi i są ci lepsi katolicy, z których pewnie i bp Jan Chrapek byłby zadowolony. Ale to chyba nieładnie mówić w imieniu zmarłych, szczególnie zaś wkładając im w usta własne opinie, prawda?
Łatwo można wskazać, które medium katolickie angażuje się w popieranie jakiej partii. Czy tak powinno być?
– Medium katolickie winno służyć ewangelizacji, a ona nie jest skierowana przeciwko komukolwiek. Musimy jednak wystrzegać się ostrego podziału, który zaznacza, że Ewangelia nie powinna mieć nic wspólnego z polityką. A przecież zarówno Ewangelia, jak i polityka są weryfikowane przez troskę o każdego człowieka i dobro wspólne. Dlatego jeśli jakieś medium katolickie staje po stronie konkretnego programu politycznego, to czyni krzywdę swoim odbiorcom.
Zadziwiające, ale abp Depo nie podał za przykład Radia Maryja czy TV Trwam! Dlaczegóż to abpie?
Hipokryzja wylewa się z tego cytatu tak bardzo, że zalało mi biurko i niedługo utonę w swoim pokoju.
Na zachodzie Europy istnieją media, które określają się jako katolickie, a jednocześnie kontestują nauczanie Kościoła. Czy w Polsce zauważalny jest taki problem?
– Niestety tak. Przykładem może być kanał telewizyjny religia.tv czy “Tygodnik Powszechny”. W mediach tych dochodzi do kwestionowania ważnych aspektów wiary i tradycji Kościoła w imię fałszywie rozumianej tolerancji. Na to nie możemy się zgodzić.
Zobaczmy:
tolerancja «poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych»
– Źródło: http://sjp.pwn.pl/szukaj/tolerancja
W jaki sposób można fałszywie zrozumieć tolerancję? I kto określa, czy jest ona fałszywa czy nie?
Abp Depo wyraźnie też zaznacza – wiara równa się Kościół katolicki albo nie jest to wiara godna uznania. To nie jest nawet fałszywie rozumiana tolerancja – to jest jej kompletny brak. Nie ma wobec tego miejsca na kwestionowanie czy dyskusję, musisz zaakceptować myśl Kościoła, bo na nic innego abp Depo zgodzić się nie może. Ciekawe dlaczego użył liczby mnogiej w ostatnim zdaniu?
Przykłady:
– W audycji “Rozmównica” w religia.tv usłyszałem wezwanie do odejścia od nabożeństwa Gorzkich Żali, bo powinniśmy cieszyć się niedzielą jako dniem Zmartwychwstania, a nie biadolić i płakać nad śmiercią Jezusa. Takie wezwania są niezgodne z wiarą Kościoła. Ten program odebrałem bardzo boleśnie, bo jak osoba duchowna może atakować tradycję wiary i spychać wszystko tylko w rytuał czy zatrzymywać się na płaszczyźnie biblicyzmu, odrzucając nauczanie Kościoła.
Nie wiedziałem, że coś takiego jak religia.tv w ogóle istnieje, ale ich punkt wyjścia, żeby przestać biadolić bardzo przypadł mi do gustu. Chrześcijaństwo generalnie jest smutną religią i byłaby to przyjemna odmiana zobaczyć radość z tego, co pozytywne, a nie męczenie w koło tego samego i użalanie się nad tym, co negatywne. Abp Depo jednak jest innego zdania i uważa, że pozostawanie na płaszczyźnie biblicyzmu i/lub rytuałów, to za mało – nauczanie Kościoła jest niezbędne. Dlaczego? Tego już niestety nie dopowiedział.
Z kolei “Tygodnik Powszechny” sprowokował gorącą dyskusję na temat wieku dzieci przystępujących do spowiedzi przed Pierwszą Komunią Świętą. Przesunięcie spowiedzi dzieci na późniejsze lata jest sprzeczne nie tylko z tradycją Kościoła, ale z najnowszymi ustaleniami pedagogów, którzy wskazują, że dziś dzieci mają o wiele wcześniejsze rozeznanie między dobrem i złem niż jeszcze kilka lat temu.
Gorąca dyskusja na temat wieku dzieci przystępujących do spowiedzi… Musiało wrzeć. Jestem też ciekaw, jak dokładnie wyglądała ta prowokacja i czy czasem nie był to zwykły artykuł, który jako prowokacja został odebrany tylko przez abpa Depo. Wszystko, co nie zgadza się z wizją przedstawianą przez Kościół, jest złe i nieprawidłowe. Po prostu. Wynika więc z tego, że jeśli coś nie jest radiem Maryja, telewizją Trwam czy Gościem Niedzielnym, jest opcją lewicowo-liberalną i antykościelną.
Media o opcji lewicowo-liberalnej są w Polsce bardzo silne, podczas gdy po stronie katolickiej nie ma na przykład ogólnopolskiej telewizji oglądanej przez miliony odbiorców. Dlaczego?
– W 1989 r. uwierzyliśmy, że życie samo się nam uporządkuje, że zło zniknie z życia politycznego i społecznego. To były tylko naiwne marzenia, bo dzisiejsza rzeczywistość stawia nas dokładnie w tym samym punkcie zmagań o prawdę. Dostrzegamy, że osoby kierujące instytucjami państwowymi są nie do końca przejrzyste. Coś podobnego stało się z marzeniem o ogólnopolskim radiu katolickim, składającym się z rozgłośni diecezjalnych. To się niestety nie udało, gdyż okazało się, że nie wytrzymaliśmy konkurencji ze stacjami komercyjnymi, które były silniejsze ekonomicznie.
Jak to nie ma ogólnopolskiej telewizji oglądanej przez miliony? No dobra, może miliony byłoby przesadą, ale TV Trwam zdaje się ma zasięg ogólnopolski i jest ogólnodostępna. To co, jeszcze trzeba zacząć zmuszać ludzi do oglądania, żeby wyrównać media lewicowo-liberalne z katolickimi?
Oczywiście nikt nie może być zdziwiony, że abp Depo z rozrzewnieniem wspomina czasy komunizmu, kiedy to Kościół był uciskany przez władze. Teraz role się odwróciły, już nikt katolików nie uciska (wprost przeciwnie), więc trzeba wymyślić sobie kilku wrogów i cel, najlepiej abstrakcyjny, o który trzeba walczyć. Niech będą np. zmagania o prawdę – abstrakcyjne i tak naprawdę nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy taka walka została wygrana. Bo i jak?
Ciekawe, że abp Depo wspomina o przejrzystości, gdzie sam krytykuje inne media o opcji katolickiej, należąc do rady konkurencji. Czy właśnie nie na tym polega obiektywność w osądzie, żeby nie należeć do żadnej z zainteresowanych opcji? Zdaje się, że tak. Abp Depo nie podał też przykładu – mówi tylko ogólnikami, żadnych konkretów, więc jest to nic więcej, niż czcze gadanie.
Stacje komercyjne były silniejsze ekonomicznie od… Kościoła katolickiego? Naprawdę ktoś jest w stanie w to uwierzyć?
V część: jedno medium by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
A dziś nie widzi Ksiądz Arcybiskup możliwości stworzenia katolickiego medium, które byłoby na tyle silne, że zdołałoby się przebić do opinii publicznej z naszą wizją?
– Muszę przyznać, że w najbliższym czasie nie widzę takiej możliwości. Z jednej strony jest to właściwe, że media katolickie “pięknie się różnią”, a w sprawach wiary i moralności są zgodne. Z drugiej chciałbym podkreślić, że zarówno Sekretariat Episkopatu Polski, jak i KAI na swoich stronach internetowych na bieżąco przedstawiają stanowisko Kościoła w różnych sprawach, istnieje więc możliwość zapoznania się z nim.
Uzasadnienie pierwszego zdania odpowiedzi abpa Depo jest… brakiem uzasadnienia. Media katolickie “pięknie się różnią” ale jednocześnie są zgodne. Sekretariat Episkopatu i KAI na bieżąco przedstawiają stanowisko Kościoła w Internecie… No i? Jak to się ma do zadanego pytania? Gdzie jest uzasadnienie, dlaczego nie można utworzyć w najbliższym czasie katolickiego medium? Co stoi na przeszkodzie, abpie Depo?
Tylko że dziś nie wystarczy ukazywać prawdę, trzeba z nią dotrzeć do ludzi. To jest zadanie nowoczesnych mediów, które powinien posiadać także Kościół.
– Podstawowym zadaniem w Kościele jest codzienne głoszenie Ewangelii i szafarstwo sakramentów świętych. Dlatego Kościół jest otwarty na nowe środki komunikacji jak internet, z którego mogą korzystać wszyscy, a zwłaszcza ludzie młodzi. Wciąż się uczymy mediów i próbujemy je wykorzystywać do ewangelizacji, czyli osobistego spotkania z Chrystusem. Dobry przykład idzie w ostatnich dniach z Watykanu, w którym Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej zatrudnił na stanowisku doradcy ds. mediów wybitnego dziennikarza amerykańskiego.
Szafarstwo? To nawet nie jest słowo. Już prędzej szafarzenie, a i to brzmi co najmniej głupio.
Jak na osobę, która stanęła na czele Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu, wypowiedź ta jest niezwykle stonowana. Można by oczekiwać chęci wprowadzenia rewolucji, naciskania na tworzenie nowych rzeczy, jednoczenia już tych istniejących pod banerem wspólnego celu. Zamiast tego, drobne popierdywanie o nauce mediów (ileż można się uczyć?) i otwartości na nowe środki komunikacji. Może zamiast się uczyć i otwierać, dobrze by było coś zrobić, tak dla odmiany? Nie to, że mi na tym zależy, ale może gdyby takie oficjalne kościelne medium powstało, stałoby się swoistą przeciwwagą dla TV Trwam.
Aaa, tego przecież abp Depo nie chce, bo już jest związany z tą telewizją, więc po co jej tworzyć niepotrzebną konkurencję? Nieźle to sobie wykombinował, touché.
Ten “wybitny” amerykański dziennikarz, to Greg Burke,8 głównie znany z tego, że należy do Opus Dei i to tylko dlatego, że organizacja ta została opisana przez Dana Browna. Co dokładnie było wyznacznikiem tego, że został uznany za wybitnego? Obywatelstwo?
Jakie zadania stawia sobie Ksiądz Arcybiskup jako przewodniczący Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu?
– Na razie nie chcę formułować szczegółowych celów. W pierwszej kolejności chciałbym zaprosić do współpracy zarówno duchownych, jak i ludzi pracujących w środkach społecznego przekazu, aby skorzystać z ich mądrości i doświadczenia, a także wypracowywać wspólną strategię medialną w sprawach, które są dla Kościoła najważniejsze.
Jak to nie chce formułować szczegółowych celów? Przecież w trakcie tego wywiadu abp Depo dał jasno do zrozumienia, jakie podejmie kroki: nie zjednoczy katolickich mediów, bo nie ma w tym interesu (TV Trwam i radio Maryja mu wystarczą), będzie przekonywał ludzi i Kościół, że “alternatywne” media katolickie, jak np. religia.tv czy Tygodnik Powszechny są złe, bo odchodzą od nauczania Kościoła, ale przede wszystkim skupi się na szerzeniu propagandy i teorii spiskowej, według której w Polsce panuje nierówny podział w szerzeniu prawdy przez niewolne media, które nie uznając nad sobą Absolutu, tę prawdę w rzeczywistości zaciemniają. Myślę, że to są naprawdę szczegółowe cele na najbliższą przyszłość, tylko abp Depo chciał pozostać skromny. Nie udało się.
Podsumowanie
Prawda jest taka, że abp Depo podawał niewiele szczegółów. Operował na poziomie prawdy objawionej i świętej racji Kościoła, ale może to ze względu na specyficzną gazetę z którą rozmawiał – ostatecznie Gość Niedzielny jest całkowicie pro-Kościelny i wiele rzeczy, które mnie, ateiście, mogą się wydać głupie, nielogiczne lub niewynikające jedno z drugiego, tak dla przeprowadzającego wywiad mogły być całkowicie satysfakcjonujące. Jak słusznie zauważa Katarzyna Wiśniewska:9
Abp Depo utożsamia Absolut, czyli Boga z prawdą. Teologicznie zgoda: Bóg jest nazywany najwyższą prawdą, ale biskup próbuje teologią obalić etykę i zasady życia społecznego. Odbiera dziennika-rzom-ateistom prawo do uczciwego wykonywania zawodu. Głoszenie takich tez kilkadziesiąt lat po Soborze Watykańskim II to ponury dowcip.
I mimo, że jest to ponury dowcip, to abp Depo wcale się nie uśmiecha. Jego stanowisko jest jasne, podobnie jak jego plany na najbliższą przyszłość. Zaczął z grubej rury, a pierwszymi, którzy się powinni zacząć bać, są ludzie odpowiedzialni za media katolickie, które w jakikolwiek sposób nie są zgodne z myślą przewodnią Kościoła. Co z tego wyniknie? Czas pokaże. Abp Depo jest zwolennikiem TV Trwam i radia Maryja, jeśli dodać do tego poparcie dla TV Trwam do zawitania na cyfrowym multipleksie, wcale się nie zdziwię, jeśli będzie chciał przeforsować wsparcie finansowe dla tego pomysłu – najpewniej z kieszeni podatników, bo jakżeby inaczej? Przecież musi być równowaga w dostępie do prawdy, to przecież wolność. Wolność w klatce Absolutu.
-
Źródło: http://ekai.pl/wydarzenia/polska/x55947/nowy-przewodniczacy-rady-episkopatu-ds-srodkow-spolecznego-przekazu/ ↩︎
-
Katolicki Uniwersytet Lubelski, źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wacław_Depo ↩︎
-
Źródła: Gowin nadal przeciwko konwencji o przemocy wobec kobiet, Konserwatywny buntownik liberalnej partii. Minister Gowin wypowiada wojnę wszystkim, Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. ↩︎
-
Zdaje się, że to zdanie powinno wygrać nagrodę na najbardziej obłudne z całego wywiadu w Gościu. ↩︎
-
Źródło: NIK kwestionuje wykonanie budżetu przez KRRiT. Decyzje koncesyjne są niecelowe i niegospodarne. ↩︎
-
Źródło: Dworak: Kryteria finansowe dyskwalifikują TV Trwam na multipleksie cyfrowym. ↩︎
-
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wacław_Depo ↩︎
-
Źródło: http://www.sfgate.com/news/article/APNewsBreak-Vatican-gets-Fox-media-adviser-3657672.php ↩︎
-
Źródło: Niewierzący, czyli drań. ↩︎