O filmie Next po raz pierwszy dowiedziałem się po przeczytaniu “Ostatniego Pana i Władcy” Philipa K. Dicka. Gdzie związek? “Next” ma być luźno nawiązującą do opowiadania “Złotoskóry” ekranizacją. I jest. I faktycznie luźno (:

Nicolas Cage wygląda jak dziad, nie ma złotej skóry i z całą pewnością lachony nie lecą do niego jak przysłowiowe muchy do lepa. A jednak, wyrwał całkiem przyzwoitą panią, na którą zwróciłem baczniejszą uwagę przy okazji filmu “Iluzjonista” – Jessica Biel (powinni zmienić fotę na Wikipedii…).

Z innych niezgodności jest z całą pewnością fakt, że główny bohater ma wspomnienia, jest istotą iście ludzką, potrafi mówić i wybiega w przyszłość, owszem, ale nie na 30, ale ledwie 2 minuty. Choć nie zawsze. Okazuje się, że udało mu się w jakiś cudowny sposób wybiec w przyszłość za sprawą wyżej wspomnianej Jessici.

Dobra, mamy zdolności więc wypadałoby ich użyć. Cage pracuje jako magik, czasem „dorabia" w kasynie, ale tylko drobnicę, coby nie zwracać na siebie uwagi. Ale i tak zwraca – na domiar złego FBI. Okazuje się, że nie tylko wymiar sprawiedliwości chce go dopaść, ale też „Ci źli". Tak zaczyna się ta opowieść.

Z całą pewnością warto obejrzeć – choćby przez wzgląd na Dicka, którego fantastyczny pomysł zastosowano z dzisiejszymi efektami specjalnymi. No i miło na Jessicę popatrzeć (:

MWS: 8/10