„Buszujący w zbożu" była książką, po którą chciałem sięgnąć już bardzo dawno temu. Nie dlatego, że słyszałem o J. D. Salingerze albo też przeczytałem któreś z jego wcześniejszych (tudzież późniejszych) dziełek albo że dowiedziałem się o nim w szkole (choć teraz, zdaje mi się że od kogoś to niedawno usłyszałem, jest to lekturą – informacja do potwierdzenia przez kogoś aktualnie uczącego się, zakładam, w gimnazjum lub liceum). Nie. Książka ta urosła do rangi niemalże kultowego dzieła, z którym po prostu winno się zapoznać. Tak jak powinno się znać „Rzeźnię numer pięć[..." Kurta Vonneguta.
Nie mam zamiaru się tu mądrzyć, patrzeć na kogoś z góry, czy coś w tym stylu. Nie, nie. Stwierdzam suchy fakt – wcześniej czy później po prostu należy przeczytać tę książkę. Bo tak wypada, bo powinno się ją znać, bo nie powinno się być zaskoczonym, kiedy ktoś w towarzystwie zapyta Cię: „a czytałeś może „Buszującego w zbożu?" i żeby czasem nie odpowiedzieć – „tak, to świetna książka, bardzo pomogła mi w pracy na polu". Można to też olać, jak wiele innych rzeczy. Wiadomo.
Tego jednak nie polecam. Książka jest wciągająca, nie jest długa, pisana prostym (miejscami aż nadto, z rzucającymi się do oczu powtórzeniami) językiem nastolatka… z poprzedniej epoki. To nie jedyna różnica. Akcja dzieje się też po drugiej stronie świata, z zupełnie innymi regułami gry, zdawać by się mogło.
Prawda jest jednak, jak to w życiu bywa, znacznie prostsza. Ta książka nie straciła nic z aktualności. Opowiada o trzech dniach z życia szesnastolatka i równie dobrze mogłaby mieć miejsce w teraźniejszej Polsce. Mimo postępu technologicznego, upadku segregacji rasowej itp. – nic się nie zmieniło. Ludzi nękają te same problemy, świat wygląda niemal identycznie, przylepiane etykiety wciąż te same, kurtuazja nieco zmieniona, ale wbrew pozorom – wciąż tak samo sztuczna.
Swoją drogą, sama postać Salingera wydała mi się iście fascynująca. W Polskiej wersji Wikipedii niewiele można o nim poczytać, ale już w anglojęzycznej można znaleźć całkiem pokaźny artykuł. Cały czas zastanawiam się, ile prawdy było zawartej w „Buszującym[...]„, w ile z tego Saligner wierzył, a może i wierzy po dziś dzień. Jest całkowitym zaprzeczeniem American Dream – odwrócił się plecami i poszedł w swoją stronę szukając spokoju. Niespotykane.
MWS: 3/3
J. D. Saligner, Buszujący w zbożu, przeł. M. Skibniewska, Wyd. XII, Warszawa.
ISBN 8378859991