Richarda Dawkinsa stałym czytelnikom (i nie tylko im) przedstawiać nie muszę. Magazyn Prospect uznał go, obok Umberta Eco oraz Noama Chomsky’ego, jako najwybitniejszego współczesnego intelektualistę znanego szerokiej publiczności. Światową sławę (nie, jak chcieliby co poniektórzy, Bóg urojony) przyniosła mu publikacja Samolubnego genu (1976), a ugruntowały jego pozycję kolejne publikacje, m.in. Fenotyp rozszerzony (1982), Ślepy zegarmistrz (1986) oraz Rzeka genów (1995). Właśnie po wznowione wydanie tej ostatniej przytoczonej sięgnąłem niedawno i to jej recenzji poświęcony będzie ten wpis (:

Lektura nie jest długa, przekracza nieznacznie 200 stron, i została podzielona na pięć rozdziałów:

Cyfrowa rzeka: prof. Dawkins wprowadza pojęcie cyfrowej rzeki genów i pozwala zapoznać się z podstawowymi „zasadami" jej działania. Sama koncepcja sprowadza się do przedstawienia środowiska naturalnego jako cyfrowej rzeki genów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, podpartą licznymi, niezwykle interesującymi, przykładami ze świata fauny i flory.

Potomstwo Afrykańskiej Ewy: w tym rozdziale prof. Dawkins przedstawia hipotezę Afrykańskiej Ewy, czasem zwanej również Ewą mitochondrialną (zakładam, że każdy plus minus kojarzy czym są mitochondria i jaka jest obecnie uznana za właściwą teoria „dostania" się ich do komórki eukariotycznej). Mitochondria mają swoje własne DNA, które jest kopiowane w wierny sposób (pomijając błędy, które mogą się zdarzyć), gdyż nie podlega wymianie genetycznej. Jakie niesie to za sobą konsekwencje, polecam doczytać (:

Małymi kroczkami do celu: chyba najciekawszy rozdział tej pozycji, przynajmniej moim skromnym zdaniem. Prof. Dawkins niemal cały rozdział poświęcił przykładom przemawiającym za teorią ewolucji przez dobór naturalny. M.in. przytoczony został eksperyment Nilssona i Pelgera, którzy stworzyli symulację powstawania oka (czas jego powstania na drodze ewolucji, nawet przy pesymistycznych założeniach jakie obrali, okazał się zaskakująco krótki); opisane zostały również wzrok os oraz taniec pszczół, wszystko tłumaczone w zgodzie z teorią ewolucji. Zresztą, świadczy o tym samym tytuł – nic nie zrobiło się nagle samo z siebie, stopniowe zmiany na przestrzeni lat doprowadziły do tego a tego (:

Funkcja użyteczności Pana Boga: rozdział ten poświęcony został przedstawieniu teorii alternatywnej do teorii Boga „projektanta", odwołał się też Dawkins do dwóch pojęć ukutych przez Daniela Denettaodwrotna inżynieria oraz funkcja użyteczności. Niezwykle interesujące są rozważania dotyczące równowagi płci wśród różnych gatunków. Na zakończenie rozdziału Dawkins w błyskotliwy sposób przedstawia świat, a nawet Wszechświat, takim, jakim jest z jego punktu widzenia i jakim ja również uznaję za słuszny (choć nigdy nie udało mi się tego tak ładnie napisać :( ).

Bomba replikacyjna: ten rozdział poświęcił Dawkins luźnym rozważaniom o tym, jak mogło, czy w zasadzie mogłoby, powstać życie w jakimś sprzyjającym do tego miejscu we Wszechświecie (np. na Ziemi). Przytoczone zostały w dziesięciu etapach, każdemu poświęconych jest kilka stron, opisane zostały w przezroczysty (czyt. nieskomplikowany) sposób, dzięki czemu zrozumiałe są nawet dla biologicznego laika, jak ja. Ciekawa jest również koncepcja, iż mowa stoi za podstawą ludzkiej świadomości (:

O czym jeszcze muszę wspomnieć, to przypisy naukowe dr Marcina Ryszkiewicza, polskiego geologa, ewolucjonisty. W dużej mierze sprowadzają się one wszak do wyjaśniania i rozszerzania co poniektórych uproszczeń, jakimi posłużył się prof. Dawkins (:

Pozycję polecam, szczególnie ludziom interesującym się biologią (:

MWS: 3/3

R. Dawkins, Rzeka genów, tłum. Marek Jannasz, wyd. CiS, Warszawa 2007.
ISBN 978-83-85458-36-4