Nastał czas dość dziwny. W Polsce nowością jest ukazywanie się takich książek jak „Bóg urojony", „Nauka a kreacjonizm", „bóg nie jest wielki", „Traktat ateologiczny" czy „Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne". Niecodzienne są też profile na naszej-klasie Latającego Potwora Spaghetti i tym podobne. Zdaje się jednak, że to nie one są w stanie obrazić uczucia religijne, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem. Wynika bardziej z mojej własnej obserwacji, że ludzie czują się urażeni od mniej znanych osobistości (trudno wszak zwykłemu śmiertelnikowi równać się z Richardem Dawkinsem czy Latającym Potworem Spaghetti). Choćby moja dziewczyna, która zamieściła taki obrazek w swojej galerii, czy niedawny wpis CoSTy, w którym „fakin duch święty" spowodował obrażenie uczuć religijnych, co pociągnęło za sobą groźby i inwektywy słane w kierunku autora bloga, z ciąganiem po sądach włącznie.
Co słusznie CoSTa zauważył, to że ktoś pisze o swoich uczuciach religijnych, jakkolwiek głupie i irracjonalne by były, które zostały urażone, nie jest problemem. Sama wiara również nie. Problem pojawia się w momencie, kiedy instytucja, teoretycznie, świecka, jaką jest, czy, de facto, powinno być, państwo, opowiada się po stronie osoby… wierzącej. Nasze prawo faworyzuje osoby związane z wyznaniem, nieistotne jakim! Jeśli nie wierzysz w nic (np. jesteś ateistą ;)), to nie masz prawa, które umożliwiałoby Ci obronę przed atakami ludzi wierzących. (I odwrotnie, ale do tego wrócę w trzecim akapicie). Ciężko więc nie przyklasnąć w dłonie na widok takiej inicjatywy, która może w tej chwili jest, jak napisał Brocha, nierealna na dzień dzisiejszy, ale która może stać się rzeczywistością, we wcale niedalekiej przyszłości. Jedyne czego potrzeba, to odrobiny zdrowego rozsądku.
Ludzie wierzący mają broń, którą mogą do woli ciskać w ateistów. Wystarczy napisać jedno prześmiewcze zdanie, zamieścić zabawną grafikę, stworzyć parodystyczny film czy napisać pamflet na drażliwie religijny temat, by ktoś mógł poczuć się urażony. Wtedy wystarczy wyszukać odpowiedni fragment w kodeksie karnym i… siu!
Uczucia religijne związane są więc z szacunkiem. Nie wiem tylko czy osoby wierzące słyszały o tym, ale na szacunek trzeba sobie zasłużyć lub zapracować — nie można go wywalczyć (np. w sądzie). Prawdę pisząc walcząc o szacunek można się tylko pogrążyć. Dlatego chcę, żeby każda osoba wierząca czytająca ten wpis miała pewność — nie szanuję Twoich wierzeń i przekonań religijnych. Możesz wierzyć w Boga, Zeusa, czy Różowego Jednorożca, ale za każdym razem masz tę samą pewność — nie szanuję Twojej wiary i religii. Śmieszy mnie strona LolJesus.com, bawią mnie wszystkie parodie typu „Żywot Briana", uwielbiam Georga Carlina, lubię oglądać Pata Condella.
Jeśli masz zamiar sięgać po paragrafy, żeby ktoś zaczął szanować Twoją wiarę — droga wolna, ale skutek będzie odwrotny od zamierzonego. Jesteś zapalonym katolikiem i chcesz ciskać się po sądach? Zacznij od zboczonych pedofilów w sutannach, będziesz miał masę procesów przed sobą. Chcesz wierzyć w Boga, Niebiański Czajniczek, Różowego Jednorożca czy Potwora Spaghetti — proszę bardzo, ale nie pluj mi paragrafami prawa karnego bo…