Zacznę może od tego, co, jak sądzę, najbardziej widoczne od jakiegoś czasu — od stycznia tego roku, treści zamieszczane na Hadret’s.Blogu są agregowane przez serwis 10przykazań.
Usunięty został sponsor widget z Blogvertising i już nie powróci, gdyż nie jestem zainteresowany tego typu formą reklamy. Dwa wpisy temu pojawił się filmik z nową reklamą AXE i mogę zapewnić, że podobna szmira więcej nie będzie miała tutaj prawa bytu.
Oprócz tego próbuję nawiązywać współpracę z innymi blogerami, z większymi i mniejszymi sukcesami. Już wkrótce powinny pojawić się tego jako takie efekty. Zainteresowanych szczegółami (a przede wszystkim posiadaczy bloga, choć nie jest to warunek konieczny) odsyłam na mojego mejla.
Na studiach do przodu, sesja i ferie już za mną, czwarty semestr rozpoczęty. Z nowych przedmiotów najbardziej do gustu przypadł mi WOK, smutna jest więc dla mnie informacja, że jego program został skrócony z dwóch do jednego semestru. Bywa.
Po ciężkawej sesji zimowej (pięć egzaminów), sesja letnia zapowiada się bardzo luźno — dwa egzaminy. Czekają mnie jeszcze prace pisemne z Kultury języka oraz Historii literatury polskiej, ale na wszystko przyjdzie czasie.
Zapisałem się też na drugi semestr łaciny, który odpuściłem w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi lepiej. Quod nocet, docet1 (:
We wpisie, mało linuksowym trzeba przyznać, o mletach na słodko przemyciłem ostatni zrzut ekranu (bardziej aktualny jest do znalezienia tutaj), na którym można było zaobserwować moją przesiadkę na… Fedorę. Temat tej dystrybucji Linuksa przewijał się przez mojego bloga wielokrotnie. Mam do Fedory sentyment i nic na to nie poradzę. Dystrybucją, przy której zrezygnowałem całkiem z używania innego systemu operacyjnego, był Red Hat 9. Fedory używałem bodaj do Core 3, jeśli mnie pamięć nie myli. Później był Debian lub różne debian-based (Ubuntu, Xubuntu etc.) z epizodycznymi testami innych dystrybucji. Ale skąd w ogóle pomysł na zmianę?
Z lenistwa, rzecz jasna. Postawiłem kilka warunków, jednym z nich był najświeższy GNOME. Używam tego środowiska graficznego, lubię je i zależy mi na tym, żeby mieć je zawsze w możliwie najnowszej wersji. Dlaczego więc nie Ubuntu? Gdyż postanowiłem dać znów szansę Fedorze. I udało jej się, póki co, zagościć u mnie na stałe. Jak długo to potrwa, tego nie wiem na pewno, co wiem natomiast, to że czekam na wersję beta Fedory 11 (ma się pojawić 31 marca), ale jednocześnie obserwuję progres wprowadzania paczek z GNOME 2.26 do Debiana.
Wrażenia? Bardzo pozytywne. Nie pamiętam kiedy ostatnio używałem Linuksa w języku polskim. Zarządzanie pakietami, czy to graficzne, czy z konsoli, działa dostatecznie sprawnie i, o dziwo, nawet SELinux mnie tak bardzo nie irytuje (:
Wybieramy się z Kasią na występ Michaela Flatley’a i jego musical Lord of the Dance. Nie to, że ja go znałem, Kasia mi go przedstawiła, pokazała show i stwierdziłem, że naprawdę jest niezłe. Nadarzyła się okazja zobaczenia tego na żywo we wrocławskiej Hali Stulecia, bilety na Eventim i… to już jutro o godzinie 19 (:
Swoją drogą, po filmikach, które można obejrzeć np. na YouTube, zastanawiam się jak technicznie zostało to rozwiązane. Znaczy, ja wiem, że Hala Stulecia do małych nie należy, ale mimo wszystko, oni potrzebowali zawsze naprawdę sporej sceny. Wrażenia z pewnością pojawią się na blogu (:
-
Uczmy się na błędach. ↩︎