bareFTP
Wprowadzenie GVFS, przynajmniej w moim przypadku, rozwiązało problem wyboru klienta FTP. W zasadzie nigdy nie pobieram niczego z użyciem klienta FTP, łączę się więc wyłącznie w celu wrzucania plików na serwer, a że GVFS umożliwia łączenie się po SSH, to niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję.
Jednakże… GVFS, owszem, działa, tyle że nie w każdym środowisku graficznym. Jest stricte powiązany z środowiskiem GNOME i jego menedżerem plików, Nautilusem. Użytkownicy np. Thunara muszą znaleźć sobie klienta FTP.
Możliwości jest kilka. Parę klientów tekstowych (gFTP text, Midnight Commander), parę klientów graficznych (gFTP, FileZilla) + w rodzaju FireFTP, czyli rozszerzenia przeglądarki internetowej Firefox1.
Zdaje się, że najbardziej znanym graficznym klientem jest gFTP, niestety nierozwijanym tak dynamicznie, jak wielu użytkowników by sobie tego życzyło. I tu pojawia się bareFTP — nowy klient FTP. Co najważniejsze, w wydanej niedawno wersji 0.3.0 wprowadza kilka znaczących usprawnień, w tym wreszcie działające połączenia przez SSH (via openssh). Wsparcie dla GNOME-Keyring jest opcjonalne, dzięki czemu bareFTP może być z powodzeniem używany np. w środowisku Xfce. Polecam uwadze wszystkim poszukiwaczom dobrego graficznego klienta FTP dla Linuksa.
Kabikaboo
„Kabikaboo jest notatnikiem wykorzystującym strukturę drzewa, stworzonym z myślą o pomocy w zaplanowaniu napisania książki lub skomplikowanego projektu”.
Brzmi nieźle? Bo jest niezłe! Warto jednak od razu zaznaczyć, czym Kabikaboo nie jest i jakie ma ograniczenia. Przede wszystkim nie jest programem, który zastąpi OpenOffice.org Writera czy Abiworda — nie obsługuje najbardziej podstawowego formatowania tekstu, nie wspominając nawet o jakimkolwiek bardziej skomplikowanym, jak np. w LaTeX-u. Wynika to niejako z istoty samego projektu, który ma pomóc w organizacji plików tekstowych, a nie w tworzeniu ładnie wyglądających dokumentów.
Kolejna sprawa, to język. Kabikaboo jest projektem stosunkowo młodym (marzec ubiegłego roku), ale mimo wszystko uważam, że możliwość przetłumaczenia tej aplikacji to najwyższy priorytet twórców. Nieistotne, czy będzie to poprzez plik *.pot, czy na launchpadzie — jest potrzebne.
Kilka najważniejszych funkcji, jakie Kabikaboo w sobie zawiera: dziwna nazwa, drzewo notatek (samemu się je organizuje, panuje tu pełna dowolność), proste i szybkie wyświetlanie oraz edycja zapisków, przeglądanie notatek w kartach, zakładki (dzięki nim można szybko przeskakiwać do ulubionych/ważnych zapisków), sprawdzanie pisowni (tu, na szczęście, korzysta z ustawień systemowych), eksport notatek do plików tekstowych lub html, import dużych plików tekstowych i automatyczne dzielenie ich na notatki, dane statystyczne (zliczanie wyrazów z aktualizacją na bieżąco) i jeszcze parę innych, a które można doczytać na stronie programu (:
Xmind
Xmind to aplikacja do tworzenia map myśli. To program o otwartym kodzie źródłowym, darmowy (choć istnieje również wersja pro, która oferuje kilka niezłych funkcji) i… ładny. Korzystałem wcześniej z siermiężnego FreeMinda i samym wyglądem Xmind bije go na głowę2. Jest dostępny na Windowsa, Mac OS X oraz Linuksa 32 i 64-bitowego (użytkownicy Debiana i Ubuntu mają gotowe do pobrania paczki dla obydwu architektur).
Większość jego funkcji można zobaczyć w akcji na filmikach — XMind Video Demos. Polecam uwadze również listę możliwości. Póki co, za jedyny mankament można uznać brak polskiej wersji językowej.
Poprzednie 3 Apps: 3 Apps (6), 3 Apps (5), 3 Apps (4), 3 Apps (3), 3 Apps (2), 3 Apps (1).