MiniTube

Moje podejście do Flasha można uznać za ekstremistyczne — cholernie nie lubię tej technologii. Dla mnie brak obsługi Flasha przez iPhone’a to ficzer, a nie ułomność telefonu. Dla mnie „strony internetowe” wykonane w tej technologii nie istnieją (poza Groovesharkiem). Jedyne zastosowanie jakie znajduję dla Flasha, to kretyńskie gierki. I te trochę mniej kretyńskie.
Może jeszcze do odtwarzania filmów w internecie… Ale nie! Też nie! Jest Greasemonkey + Youtube without Flash Auto, który rozwiązuje sprawę w większości normalnych (innych nie używam) przeglądarek internetowych.
Dlatego tym bardziej cieszy mnie zgrabna aplikacja, która umożliwia odtwarzanie filmików z YouTube’a, w jakości HD1, bez użycia Flasha. Mógłbym napisać o MiniTubie coś więcej, ale generalnie właśnie tym się zajmuje. A ci, którzy oprócz Flasha nie lubią też Qt, będą musieli zadowolić się pluginem do Totema lub innym, opisanym przeze mnie wcześniej, programem Miro. Sorry.

Pino

Jako że Gwibber do wersji 1.2.0 nie jest dalej wspierany, a Gwibber 2.0.x ssie, rozejrzałem się za innym klientem Twittera. Wybór był prosty — Pino. Dlaczego? Bo widzę w nim potencjał. Już teraz obsługuje w zasadzie wszystko czego mi potrzeba (od wersji 0.1.5 nareszcie funkcjonuje skracanie linków) i ponoć trwają już prace nad wsparciem dla identi.ci, co może sprawi, że reaktywuję na niej konto. A może nie.
W każdym razie, zająłem się też portowaniem Pina do Debiana i użytkownicy najlepszej dystrybucji Linuksa mogą go sobie zainstalować wykonując następujące kroki:

echo deb-src http://mentors.debian.net/debian unstable main contrib non-free >> /etc/apt/sources.list
aptitude update
aptitude build-dep pino
apt-get source -b pino
dpkg -i pino*.deb

Wszelkie błędy możecie zgłaszać, byle nie w komentarzach (:

Zeya

Jako że już od pewnego czasu męczę mojego kompa serwerem, ssh i tego typu klockami, w pewnym momencie zapragnąłem też mieć dostęp do swojej muzyki. Ponieważ jestem leniwy w cholerę (ci, którzy mnie znają, potwierdzą), rozejrzałem się za najbardziej rozleniwiającym rozwiązaniem. W ten sposób trafiłem na Zeyę. Instalacja i konfiguracja sprowadzają się do trzech kroków (zainstalować, wskazać katalog z muzyką, uruchomić), a po nich można odsłuchiwać swojej biblioteki muzycznej wszędzie. No, niemal wszędzie. W zasadzie tylko tam, gdzie obsługiwany jest HTML 5. Ale to i tak sporo, za tak niewiele wysiłku, prawda?

Poprzednie: 3 Apps (7), 3 Apps (6), 3 Apps (5), 3 Apps (4), 3 Apps (3), 3 Apps (2), 3 Apps (1).


  1. Jeśli jest taka obecna, rzecz jasna. ↩︎