Nie przepadam za Georgem Clooney’em, o czym wspominałem przy okazji recenzji Michaela Claytona. Faktem jednak jest, że aktorem jest naprawdę świetnym, dlatego jeśli nie brał udziału w skeczu, to trochę nie rozumiem darcia z niego łacha przez Steve’a Martina i Aleca Baldwina. Pozostając przy aktorstwie, do gustu bardzo przypadła mi rola Very Farmigi — wcieliła się w Alex Goran, niezależną kobietę, która… nie jest „aż tak" niezależna. Znakomicie poradziła sobie również aktorka młodszego pokolenia, Anna Kendrick, którą co poniektórzy mogą kojarzyć z serii filmów Zmierzch.

Ryan Bingham jest profesjonalistą. Zajmuje się zwalnianiem ludzi w firmach, w których szefowie nie mają dość odwagi lub czasu, żeby robić to samym. Praca ta wiąże się również z nieustannym zmienianiem miejsca pobytu, przez co Ryan ponad trzysta dni w roku spędza poza domem — głównie zaś w samolocie, czyli tytułowych chmurach. Ale coś, co dla niektórych mogłoby być czymś niesamowicie ciężkim do zrealizowania, dla Ryana jest chlebem powszednim. Który lubi. Ukuł sobie nawet do swojego życia i stylu bycia własną filozofię, którą dzieli się z innymi na różnorakich sympozjach. Jednak nic nie trwa wiecznie, a o zachowanie dotychczasowego życia Binghamowi przyjdzie powalczyć za sprawą zmian, jakie przyniosą ze sobą nowa znajoma oraz nowa pracowniczka firmy.

Podsumowując — „W chmurach" to taki przyzwoity film, który można, ale niekoniecznie trzeba obejrzeć. Nikogo na kolana raczej nie powali, ale to niezłe kino, które może się podobać (:

MWS: 3/3