Strzeżcie się!…

Nie (ostatnio bardzo trendy) wampirów jednak, lecz książek napisanych przez Stephenie Meyer. Mam tu szczególnie na uwadze sagę Zmierzch, w której skład wchodzą części: Zmierzch, Księżyc w Nowiu, Zaćmienie, Przed świtem. Sama w to nie wierzę, ale przeczytałam trzy z nich (ominęłam sobie część Zaćmienie, bynajmniej nie z powodu rozentuzjazmowanego zniecierpliwienia).

Nie jest to proza, po której dostaje się intelektualnej zadyszki. Jest to raczej odpowiednik książkowego popcornu, który przegryza się tylko i połyka. Trzeba jedynie uważać, żeby nie stanęło w gardle, czego następstwem będzie nieprzyjemna zgaga.

„Bierzcie i jedzcie z tej lukrowo–krwistej1 romansowej miernoty" — zdaje się zachęcać czarna okładka sagi, która notabene informuje nas zarazem, że mamy do czynienia nie tylko z bestsellerem, ale z mega bestsellerem! Cóż za skromność. Ja bym się posunęła dalej: „super mega hiper alfa przenajlepszy cud nad cudami bestseller"! Proces czytania należy bezzwłocznie zakończyć na zamknięciu książki. Nie ma w niej nic pociągającego — postaci płaskie jak po przejechaniu walcem drogowym. Językowo też nie jest najlepiej. Dialogi brzmią sztucznie i marnie (szczególnie te prowadzone między Bellą a Edwardem). O akcji nie chcę nawet wspominać.

Z książki wypływa mimo wszystko jedno ważne przesłanie dla rodziców, dla katolików, dla nauczycieli być może. Nie zakładajcie swoim nastoletnim dzieciom pasów cnoty, bo oto co się z nimi stanie! Ponad 100-letni Edward wszak był prawiczkiem. Porażkę na tym polu próbował sobie zrekompensować imponowaniem Belli zdobytymi przez te lata umiejętnościami znęcając się nad tym dziewczątkiem psychicznie. Gdy już dochodzi co do czego rodzi im się dziecko potwór chcące zeżreć matkę. Trudno o skuteczniejszą przestrogę. Jakąż ulgę przeżywa czytelnik, gdy ta nierozgarnięta nastolatka Bella wreszcie zostaje zmieniona w wampira i przestaje być ciamajdą. Mało tego! Nie musi już więcej depilować brwi (o goleniu kłopotliwych stref bikini też pewnie mogła zapomnieć) — robią to same! Świeci się też w słońcu (tak jak moje słoniki z dzieciństwa). Fajnie być wampirem.

MWS: 0.5/3 :)

Autorką recenzji jest Katie (:


  1. Jak na złość krew z prawdziwego zdarzenia pojawia się jednak dopiero w IV tomie. Ach, kiedy wyjdzie nowa seria True Blood… ↩︎