
Foosy to jedna z tych kapel, która zawsze mi towarzyszy – niezależnie od tego, jaki mam nastrój, ich repertuar jest na tyle szeroki i zróżnicowany, że zawsze znajdę coś dla siebie. Z biegiem czasu, muszę przyznać, do moich playlist przybywało jednak coraz mniej nowego materiału. Tak, jak trzech pierwszych płyt można słuchać w całości, tak od czasów One by One już niekoniecznie. Oczywiście, były przebijające się wyjątki jak np. “All My Life”, “Low”, “Times Like These”,1 “The One”,2 “No Way Back”, “Best of You”, “DOA”, “The Last Song”, “Resolve”, “Cold Day in the Sun”,3 “The Pretender”, “Let It Die” oraz “Long Road to Ruin”,4 ale reszta była, no cóż, dużo słabsza.
Po Echoes… wydane zostało jeszcze Greatest Hits i dwa nowe utwory, które podsumowanie ich dorobku miały promować,5 a które, niestety, pozostawiały wiele do życzenia. Po prawdzie zaczynałem się już oswajać z myślą, że FF wyczerpało baterie i szykuje się przynajmniej na dłuższą przerwę. Nie mogę napisać, że podobała mi się taka myśl, ale wolałem taką, niż na przykład nie znaleźć na ich nowej płycie nawet jednego utworu, którego dobrze się słucha, w którym czuć ducha i słychać echa zespołu sprzed kilku lat.
Powodów takiego stanu rzeczy nie trzeba jakoś specjalnie wyszukiwać – kapela się zmieniała, dojrzewała, zmieniałem się i ja wraz z moją percepcją i gustami. Drugiego krążka z In Your Honor zdaje się nie przesłuchałem nigdy w całości, a dwa utwory, które jestem skłonny odsłuchać, to “Razor” oraz “Cold Day in the Sun” (i to też tylko dlatego, że wpadły mi w ucho na Skin and Bones).6 Może nawet nie dlatego, że są słabe czy nudne,7 ale zwyczajnie mi nie podchodzą – podobnie jak cały ten pomysł, na kawałki stricte akustyczne, którym swego czasu towarzyszyły nawet akustyczne trasy koncertowe. Do mnie to nie trafiło.
Nie wykluczam, że komu innemu mogło to przypaść do gustu i tak, jak przy In Your Honor trzymało to jako taki poziom,8 tak przy Echoes, Silence, Patience & Grace było co najmniej groteskowe (12 utworów wszystkiego z czego 3 trzymały poziom…). Nadal mam w głowie wypowiedź Dave’a przy okazji przygotowań do nagrania tego krążka, kiedy jakiś jego znajomy zapytał (podsuwając mu pomysł), dlaczego nie połączyć materiału rockowego i akustycznego na jednej płycie? Szczerze nie wiem, jak to wyszło, bo z Echoes… docieram do “Long Road to Ruin” i moja przygoda dobiega końca.
Wasting Light
Chciałem bardzo, żeby Foosy wydali płytę, na której może znaleźć się zarówno “Weenie Beenie” jak i “For All the Cows”, “Enough Space” jak i “Everlong”, “Breakout” jak i “Headwires”; chciałem płytę, której można słuchać od początku do końca, od końca do początku, wszystkie utwory razem i każdy z osobna. Słowem – płyty, jakie zwykli wydawać w latach dziewięćdziesiątych. Zadawałem sobie jednak pytanie, czy to jest w ogóle możliwe? Po występach na Wembley w 2008 roku w zasadzie można by uznać, że osiągnęli wszystko. Myślę, że dla wielu kapeli i ludzi, to byłoby wszystko. Szczęśliwie jednak ani Foosy, ani Dave do tego typu nie należą i kiedy wydaje się, że nie ma już celu do jakiego mogliby dążyć, sami go sobie tworzą.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że FF planuje wydać nową płytę, byłem bardzo sceptyczny. Pamiętam nawet rozmowę jaką odbyłem z moim bratem na ten temat, gdzie wspólnie doszliśmy do wniosku, że Foosy z trzech pierwszych albumów muszą odejść w zapomnienie, bo kapela zwyczajnie zrobiła krok w innym kierunku. Szykowałem się na zawód, choć też na znalezienie jednego, dwóch, może trzech utworów, które wpadną mi w ucho i które dodam do playlisty.
Zaczęły do mnie docierać wieści o nietypowym podejściu do nagrywania tego albumu; że producentem ma zostać Butch Vig;9 że ma to być powrót do korzeni; że za studio ma posłużyć garaż w domu Dave’a; wreszcie, że nagranie ma być całkowicie analogowe, na taśmach.10 Pomyślałem, że Grohl chyba trochę tym razem przesadza, ale po cichu zacząłem sobie robić drobną nadzieję, że może i on zmęczył się dziesięciominutowymi balladami, czy krystalicznie czystym dźwiękiem i zmianami tempa po pięćdziesiąt razy w jednym utworze. Pomyślałem, że i on chce wrócić do klasycznego Rocka i jeśli studio w garażu, taśmy i Butch Vig mu w tym pomogą, to tym lepiej.
Pat Smear wrócił do zespołu na dobre i wziął udział w nagraniach utworów do albumu. Aby stało się jeszcze bardziej nirvanowo, partię basową i akordeonową do utworu “I Should Have Know” zagrał… Krist Novoselic. Do współpracy zaproszony został również idol Dave’a, Bob Mould z kapeli Hüsker Dü,11 który użyczył swojego głosu w “Dear Rosemary”12 i “I Should Have Known”.
Kiedy pierwszy raz przesłuchałem płytę czułem, że to jest coś innego; że jest to coś zarówno nowego, jak i starego. Nie było nawet jednego utworu, który bym przeskoczył; początek to mocne uderzenie z “Bridge Burning” i “Rope”, a kiedy dotarłem do “White Limo” oniemiałem i nie mogłem uwierzyć, że doczekałem czasu, kiedy na płycie FF znów znalazło się coś tak mocnego; do tego nieco melancholijnie (ale nadal z mocą) zakończenie z “I Should Have Known” i przeskok do optymistycznego, szybkiego “Walk”.13
Nie ma dwóch zdań, co do tego, że Foosy wróciły w najlepszym możliwym stylu. Ta płyta jest dokładnie tym, na co czekałem (i na co czekała masa innych fanów, jestem tego pewien). Album, na którym znalazły się takie utwory, jak “White Limo” i “I Should Have Known”; album, którego można słuchać od początku do końca, od końca do początku, wszystkich utworów razem i każdego utworu z osobna. Absolutny rockowy majstersztyk, jakiego dawno już nie słyszałem. Polecam każdemu i bez wyjątków!
Ten album rządzi na tak wielu poziomach, że nie sposób ograniczyć się wyłącznie do sukcesu muzycznego…14 Ale o tym dalej.
MWS: 3/315
Odbiór i promocja albumu
Na singel promujący wydanie płyty wybrano “Rope” i chyba dobrze się stało – utwór zadebiutował jako numer 1 w zestawieniu Rocks Songs magazynu Billboard16 i utrzymał to miejsce nieprzerwanie przez, bagatela, 20 tygodni. To jeszcze nie koniec nieprzerwanej dominacji Foosów, jako że “Rope” zostało zdetronizowane przez drugi singel promujący Wasting Light – “Walk”, czyniąc tym samym zespół pierwszym w historii tego zestawienia, który miał dwa numery 1 pod rząd.17 Faktem jest, że wszystkie single18 w różnych krajach lądowały na różnych pozycjach, przy czym przeważnie były to pozycje wysokie i nie niższe niż pierwsza setka. Po bardziej szczegółową tabelkę odsyłam do Wikipedii.
Sama płyta również spotkała się z niezwykle ciepłym przyjęciem, notując pozycję numer 1 w USA,19 Australii, Kanadzie, Niemczech, Nowej Zelandii, Norwegii, Szwecji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Żadna wcześniejsza płyta nie zaliczyła tak dobrych not, choć oczywiście trzeba wziąć poprawkę na fakt, że jeszcze nigdy wcześniej Foo Fighters nie byli aż tak popularni.
Wracając jeszcze na moment do dwóch pierwszych singli – pozostając przy analogowym duchu całej płyty, Dave zajął się nakręceniem wideoklipu to utworu “Rope” używając kamery… VHS.20 Szczęśliwie czy nie, klip do “Walk” wyreżyserował Sam Jones21 zgarniając statuetkę MTV Best Rock Video 2011. Chyba zresztą całkiem słusznie:
Back and Forth

Wracając do korzeni Dave stwierdził, że to dobry moment, żeby udokumentować dotychczasowy dorobek kapeli (przy okazji również promując najnowszy krążek). Cały projekt został potraktowany niezwykle poważnie, a do pracy nad dokumentem zaproszony został nie kto inny, jak James Moll. W lutym 2012 roku film otrzymał statuetkę Grammy w kategorii Best Long Form Music Video.
Dla fanów to prawdziwa gratka – Back and Forth cofa wskazówki zegara do samych początków kapeli i porusza kwestie, które nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Nie spodziewałem się, że Foosy miały tyle momentów zwątpienia i że tyle razy byli na skraju rozpadu. Można się też naprawdę sporo dowiedzieć o pomyśle na Wasting Light, jak przebiegało nagrywanie płyty, w jakiej atmosferze i z jakimi gośćmi.
Bardzo spodobały mi się wypowiedzi pozostałych członków zespołu. Jakoś tak podświadomie utożsamiam całe Foo Fighters z Davem i zdarza mi się pomijać pozostałych, a przecież nierzadko mają oni bardzo duży wpływ na finałowy “wydźwięk” płyty.
Na żywo w studio 606
Jednym z zamysłów stojącym za Wasting Light było przystosowanie do zagrania całego materiału na żywo. W przeciwieństwie do wcześniejszych płyt, te kawałki po prostu są gotowe i nie wymagają ewoluowania na scenie. Poniżej nagranie ze studia 606 (bez publiczności), udostępnione w całości na oficjalnym kanale Foosów na YouTubie, gdzie zagrali po kolei wszystkie 11 utworów z Wasting Light:
Trasa garażowa
Innym pomysłem na wypromowanie płyty były występy garażowe, jakie Foo Fighters odbyło przy okazji zwykłej trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Także w tym wypadku pełne nagranie zostało udostępnione na oficjalnym kanale Foosów na YouTubie:
Na żywo u Lettermana
Nie sposób też nie wspomnieć o epickim, dwugodzinnym występie u Davida Lettermana, gdzie Foo Fighters wystąpili w garniturach, nawiązując do występów The Beatles u Eda Sullivana22 (dodatkowo pierwsza część występu23 transmitowana była w czerni i bieli). Nie udało mi się dotrzeć do pełnego zapisu, ale kilkanaście utworów z tego wydarzenia jest do znalezienia na kanale foofightersVEVO.24 Ja ograniczę się do zamieszczenia imponującej playlisty tego ponad dwugodzinnego występu:
Bridge Burning
Rope
Dear Rosemary
White Limo
Arlandria
These Days
Back & Forth
A Matter of Time
Miss The Misery
I Should Have Known
Walk
All My Life
Times Like These
My Hero
Learn To Fly
Cold Day in the Sun
Big Me
Stacked Actors
Monkey Wrench
Everlong
Best of You
This is a Call— Foo Fighters played ‘Live on Letterman’ dressed as The Beatles
-
Wszystkie trzy z One by One. ↩︎
-
Strona B singla “All My Life”. ↩︎
-
Wszystkie sześć z In Your Honor. ↩︎
-
Te trzy z Echoes, Silence, Patience & Grace. ↩︎
-
Mowa o singlu “Wheels”/“Word Forward”. ↩︎
-
Przy czym oba te utwory zdecydowanie wolę na żywo. ↩︎
-
Choć moim zdaniem takie właśnie są. ↩︎
-
Głównie przez wzgląd na dużą liczbę materiału, wszak był to ich jedyny, jak dotąd, album dwupłytowy (każda z płyt zawierała po 10 utworów). ↩︎
-
Tak, ten sam, który stał za produkcją Neverminda Nirvany. ↩︎
-
Exclusive: Butch Vig Talks ‘Primal, Raw’ Foo Fighters Album. ↩︎
-
Cover Foosów utworu “Never Talking to You Again” tej kapeli można znaleźć na stronie B singla “Low”. ↩︎
-
Zagrał tam też partię rytmiczną na gitarze. ↩︎
-
Który jest moim ulubionym utworem z całego albumu. ↩︎
-
Choć śmiało można to zrobić i nadal wypada genialnie. ↩︎
-
Po prostu osom! ↩︎
-
Będąc przy tym trzecim utworem w historii, który zadebiutował na pozycji numer 1. ↩︎
-
Warto też nadmienić, że “Walk” zagościło na liście na 8 tygodni, w tym 7 tygodni pod rząd, co daje sumarycznie 28 tygodni dwóch utworów z Wasting Light w zestawieniu. ↩︎
-
Pozostałe trzy to “Arlandria”, “These Days” oraz “Bridge Burning”. ↩︎
-
Po raz pierwszy w historii kapeli. ↩︎
-
Mocno inspirując się filmem “Falling Down”. ↩︎
-
I zupełnie przy okazji do wideoklipu Nirvany – “In Bloom”. ↩︎
-
W której zagrali wszystkie utwory z najnowszego krążka. ↩︎