for the rest of my life...

Dziś zwolniłem się z pracy. W przyszłym tygodniu zamierzam wyruszyć autokarem (to będzie bolało) z Wrocaławia do Cardiff. Jutro idę jeszcze do pracy, być może popojutrze również. Jestem związany umową o pracę do 29.04, ale wciąż mam kilka dni urlopu do wykorzystania. Boję się masy rzeczy, ale mimo wszystko pozostaję optymistą. Dzięki wszystkim za utwierdzenie mnie w słuszności podjętej decyzji (:

12 kwietnia 2006 · Hadret

Przybył, pobył, wybył

A kto taki? Ano mój brat. Oczywiśnie przewrócił mi świat do góry nogami i sam już nie wiem, co mam ze sobą robić. Nie studiuję, zarabiam psie pieniądze (wypłata marcowa naprawdę ostro mnie wk*****a) i tak egzystuję zawieszony w próżni, bo wciąż nie wiadomo, co z wojskiem. Brajdak rzekł mi, iż jest przygotowany na mój przyjazd 24h/7 dni w tygodniu. Jestem pewien, że wielu chciałoby mieć taką okazję jak ja – możliwość wyjazdu i to jeszcze do kogoś, kto jest w stanie mnie poprowadzić za rączkę. Sam nie wiem, co mnie jeszcze w tym gównie trzyma? Cardiff – Walia, brzmi kusząco. ...

11 kwietnia 2006 · Hadret

Urlop

Yeah! Udało mi się uprosić mojego kierownika i przyznał mi 5 dni urlopu wypoczynkowego. Jednak był tak miły, że ułożył mi grafik w taki sposób, żebym wolne miał do 11 włącznie. Tak więc – do 12 – laba! Będę miał czas dla brata, który przyleciał z Wysp Brytyjskich i może uda mi się zrealizować kilka innych, daleko idących planów. I’m happy (:

31 marca 2006 · Hadret

Kingdom of Heaven

Nie wiem z jakiego powodu, ale wyrobiłem sobie zdanie na temat tego filmu, nim go obejrzałem. Dlatego bardzo sceptycznie podchodziłem do wybrania się na niego do kina i, koniec końców, zrezygnowałem. Faktem się stało, że trafiło mi się kilka dni wolnych od pracy i w jeden taki, postanowiłem sobie żywot umilić wypożyczając „Kingdom of Heaven – Królestwo Niebieskie". Wystarczyło podejść do tego filmu nie jak do kolejnej odsłony „Władcy Pierścieni" a bardziej jak do ciekawostki historycznej i można było zacząć się delektować. Jak dla mnie, miejscami, akcja toczyła się zbyt szybko. Z kolei niektóre wątki mogłyby być obcięte bo sprawiały wrażenie zbytniej ociężałości i dłużyzny. Tak czy siak, film trafił niczym strzałą w moje gusta. To, co mnie urzekło najbardziej to muzyka. OST już wylądował na moim kompie i właśnie się nim delektuję. Kawał dobrej roboty, polecam każdemu na odstresowanie się i nadanie przyjemnie odświeżającej nutki w swoich uszach. Wciąż zastanawiam się, ileż prawdy historycznej przelano na ekrany kin tym filmem, ale wcale nie chcę rozwiewać swoich wątpliwości. Wolę zapamiętać tę niezbadaną przeze mnie prawdę taką, jaką mi ją przedstawiono. Polecam. ...

22 marca 2006 · Hadret

Crazy

I tak, wreszcie, skończył się ten wyjątkowo długi tydzień. Miałem cztery tzw. całki pod rząd. To nic innego jak cztery dni pracy po dwanaście godzin. Normalnie maksymalna liczba dni pracujących pod rząd to trzy, a i to patrzy się na to raczej krzywo i przeważnie są dwa. Jednakże, zamieniłem się z kolegą bo wypadło mu coś ważnego i przemęczyłem od czwartku do niedzieli. Dzięki temu jednakże, mój rozkład pracy na ten tydzień wygląda znacznie optymistyczniej – poniedziałek, wtorek, środa i czwartek mam wolne, w piątek pracuję od 9:30 do 21:30 a dwa dni weekendu znów wolne. 6 dni wolnych na 1 dzień pracy – tak mogłoby być zawsze (: ...

13 marca 2006 · Hadret

Where's my motivation?

W obrębie ostatnich dwu tygodni, niespecjalnie chciało pisywać mi się na blogu. Z różnych względów. Czy to przez pracę, która mnie dołowała, czy przez dziewczynę, która ostatnie chwile wolnego czasu zabierała, czy przez zwyczajny brak motywacji. Nie chce mi się o tym pisać. Tak mnie to drażni, że nawet słowem o tym nie wspmnę. I w końcu stało się, że nic nie pisałem. Czas nadrobić zaległości (: First of all, w pracy zaczęło mi się troszkę lepiej układać. Miałem sporo szczęścia i podjąłem walkę. Koleś z Warszawy wreszcie przeniósł się na inny sklep (są cztery (w budowie piąty) sklepy sieci Euro-net we Wrocku) i znów powróciły lżejsze czasy. Jakiś dziwny układ nastąpił z moim kierownikiem. Bywa drażniący, ale ostatecznie przypisuję mu więcej plusów i minusów. Nie mogę napisać, że go lubię bo on nie od tego jest. Jest kierownikiem i tyle. Wczoraj odezwałem się do niego bodaj dwa razy – jak przyszedł, „Dzień Dobry" i jak wychodziłem „Do Widzenia". Masakra (: ...

23 lutego 2006 · Hadret

Such a... lovely day?

Anoo, walę-tynki tu, walne-tynki tam. Komercha po całości, twierdzą niektórzy – ciekawe kiedy zaczną piętnować piosenki o miłości (; Wbijam, dla mnie może być komercha. W sumie mam problemy z okazywaniem uczuć, więc takie święto bardzo mi pasuje. Wyściubiłem valnetine-sms, dałem kwiatka, dałem prezent (ładny mam nadzieję…), dostałem buzi i jest cacy. Jechałem tramwajem i powoli dochodziłem do wniosku, że ja jednak nie jestem zbyt dobrym chłopakiem. Tzn. nie specjalnie się do tego nadaję. Najgorsze jest to, że maj gerlfrend też specjalnie uczuć nie okazuje (no, chyba że nic do mnie nie czuje, kto wie?) i w sumie w jej towarzystwie zamiast luźno, czuję się skrępowany. To trochę jak sidła umysłu. ...

14 lutego 2006 · Hadret

Easily

Nie wiem co się ostatnio działo z ciśnieniem, ale przez trzy dni chodziłem taki niemrawy, że to przechodziło ludzkie pojęcie. Najpierw myślałem, że to przez nie wyspanie, później, że kawa już na mnie nie działa – koniec końców wyszło, że niskie ciśnienie mnie niszczyło… (: Dzisiaj bania ciężka – kac. Wczoraj kumpel z pracy wyprawiał w klubie swoje urodziny. Nie wypiłem dużo, bo różne rzeczy się ze mną dzieją na drugi dzień, niemniej jednak happy jestem bo się zintegrowałem w końcu. Na wcześniejsze impry coś mi cały czas wyskakiwało – to dziewczyna, to rodzina. Klubik mały, ale mógłbym tam przychodzić codziennie dla samej kelnerki… q; ...

9 lutego 2006 · Hadret

Styczeń

Tak oto minął nam pierwszy miesiąc w Nowym Roku. To zaskakujące jak czas potrafi szybko biegać. Kiedyś skurczybyk wlókł się noga za nogą – teraz jest, co robić i jest go jak na lekarstwo, to sunie jak po autostradzie. Generalnie wszelkiego rodzaju podsumowania robi się raczej pod koniec roku, a nie w drugim miesiącu. Chyba, że jest to podsumowanie miesiąca ubiegłego – czego właśnie dotyczyć będzie ta notka. Praca. Tak, przez bardzo długi czas było to jednym z moich największych zmartwień. Po nowym roku postanowiłem się jednakże wyluzować. Ma to swoje dobre, jak i złe strony. 1) działam bardzo spokojnie i opanowanie, dzięki czemu dokładnie i bez większych wpadek czy pomyłek; 2) mam baaaaardzo niską skuteczność AKC. Aby nie zagłębiać się w szczegóły, których zdradzać, zgodnie z umową o pracę, nie mogę, miałem przez pierwsze dwa tygodnie miesiąca na poziomie 15,38% – minimum to 65%… Miesiąc skończyłem z 32% (także i tak się jako tako pozbierałem, choć do minimum mam baaaardzo daleko). Najważniejsze, iż sytuacja się ustabilizowała. Przynajmniej jako tako. Odeszły dwie osoby, co bardzo obniżyło morale pozostałych pracowników. W tym moje własne. Aktualnie z optymizmem i podniesioną głową patrzę w przyszłość. Wszak nie na tej jednej pracy świat się kończy (: ...

1 lutego 2006 · Hadret

Nie wiem

Wróciłem zmęczony z pracy – 7:30 do 19:30, ruch był spory, wiadomo, sobota. Ma to swoje dobre strony bo sprzedaż jest wysoka, ale ma też masę wad – człowiek się musi nabiegać, nalatać, nagadać (OMG, moje gardło…), czasem, przy upierdliwcach, naścierać i postresować. Później wracam sflaczały i w ponurym nastroju – przynajmniej dopóki nie zjem q; Dostałem smsa od maj gerlfrend. Dzisiaj wróciła ze swojej wyprawy z jakiejś wiochy (wiecznie ją gdzieś nosiło przez ferie). Nie ukrywam, że troszkę chciałem się wykręcić od spotkanka i pogrzać dupsko w domu, ale napisała, że koniecznie musimy się zobaczyć bo ma mi coś ważnego do powiedzenia – jak czytam takie teksty, to od razu mam przed oczami wszelkie najgorsze myśli. ...

28 stycznia 2006 · Hadret