Śniadanie Mistrzów - Kurt Vonnegut

Idąc za głosami przewijającymi się przez komentarze uprzednio przeczytanej przeze mnie książki tego autora – “Rzeźnia Numer Pięć” – sięgnąłem po “Śniadanie Mistrzów”. Napiszę to od razu na wstępie bo później może mi przejść. Moim skromnym zdaniem, słabsze od Rzeźni. Tyle, że w przypadku Vonneguta pojęcie słabsze, ma tutaj inny wymiar. W zasadzie, całą gammę innych wymiarów. I nie mówię tutaj o lustrach. Ani okularach przeciwsłonecznych. Czy martini – śniadanie mistrzów (: ...

23 maja 2007 · Hadret

Rzeźnia Numer Pięć - Kurt Vonnegut

Nie będę nawet próbował zgrywać ważniaka i przechwalać się na łamach swojego zakurzonego kąta w sieci, coby zacząć przykładowym zdaniem: “Najwybitniejszy autor…”. I tak dalej. Jestem nędznym chłystkiem, który o Kurcie Vonnegucie dowiedział się w dniu jego śmierci, za sprawą wpisu Maćka. Dopiero teraz mogłem dostrzec wszystkie smaczki tego wpisu – od tytułu poczynając, a kończąc na ostatnim zdaniu – “Kurt Vonnegut nie żyje. Zdarza się”. Teraz wiem. I tak dalej. ...

26 kwietnia 2007 · Hadret

Ostatni Pan i Władca - Philip K. Dick

“Ostatni Pan i Władca” (ang. “The Golden Man”) to zbiór 15 najlepszych opowiadań Philipa K. Dicka. Byłem pewien, że po przeczytaniu “Człowieka z wysokiego zamku”, “Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” i “Ubiku”, jestem w stanie określić styl w jakim Dick pisał. Ha, ha, ha! ;D To zdumiewające w jak bardzo błędnym przekonaniu człowiek potrafi dumnie (tu w sensie pysznie) trwać. Tak, zapoznałem się z trzema pozycjami na krzyż i mogę gościa zaszufladkować, a co! I pewnie zostałby w swojej szufladzie, gdyby nie ten zbiór opowiadań. ...

11 marca 2007 · Hadret

Ubik - Philip K. Dick

Pozwolę sobie zacytować wydawnictwo Amber z 1990 roku: Najlepsza książka Philipa K. Dicka [...] Wiem, cytat nie powala długością, ale mówi praktycznie wszystko. Ciężko mi napisać, czy jest to najlepsza książka Dicka, z całą pewnością jednak, najambitniejsza. Cała wykreowana tam rzeczywistość jest złudna, zdradliwa, a przede wszystkim – fantastyczna. Motywy z cofaniem się czasu, rozpadem rzeczy materialnych i całkowitym młynem myślowym, wprowadzają w całkowity zamęt. W pewnym momencie straciłem całkowicie wątek, nie miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego i jakim cudem. Nie zmieniło to jednak faktu, że książkę czyta się z zapartym tchem. Pojawiają się tam też takie smaczki, jak płatny sprzęt na monety – wyobraźnie sobie, że aby skorzystać z prysznica, musicie wrzucić złotówkę ;) ...

11 lutego 2007 · Hadret

Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? - Philip K. Dick

Z Philipem K. Dickiem po raz pierwszy miałem do czynienia w jego książce pt. “Człowiek z wysokiego zamku” (ang. “The Man in the High Castle”), w której przedstawił alternatywny bieg historii. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie i chciałem więcej, ale jakoś pechowo się złożyło, że nie miałem dostępu do jego twórczości. Całkiem niedawno w moje ręce dostało się kilka tytułów tegoż autora – wśród nich słynne “Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” (ang. “Do Androids Dream of Electric Sheep?”). Aby uzupełnić swoje braki, przy okazji obejrzałem film Ridleya Scotta “Blade Runner”, który został nakręcony na podstawie książki Philipa K. Dicka. ...

23 stycznia 2007 · Hadret

Mort - Terry Pratchett

Książki Terryego Pratchetta mają w sobie takie dziwne coś, co powoduje, że dławię się i duszę nad nimi, z bliżej niewyjaśnionych powodów. Jednym z nich rzecz jasna, domniemywam, jest poczucie humoru, jakie zostało w nich zastosowane. Terry miewa książki z serii Świata Dysku lepsze i gorsze. Zdarzyło mi się natknąć na jedną czy dwie, które nie wprawiły mnie w konwulsyjne drgawki. Można jednak uznać to za wyjątki potwierdzające regułę, czy jeśli ktoś woli meteorologię, anomalia. ...

11 stycznia 2007 · Hadret

Sekret Freuda - Jed Rubenfeld

Całkiem niedawno skończyłem książkę czytać. Cóż mogę rzec? Jak na debiut pana Jeda Rubenfelda jestem pełen podziwu. Przede wszystkim trzeba tutaj podkreślić czasy w jakich dzieje się akcja – Nowy Jork 1909 rok. Sama tematyka też chwytliwa, wszak Zygmunta Freuda wszyscy znają, a tu proszę, jeszcze jego sekret. Czytało się lekko i przyjemnie, choć miejscami raziły przejścia i niejednolitość między akapitami. Podobnie jak niezbyt płynne zmiany 3 os. l.p. na 1 i odwrotnie. Akcja wartka, wyraziste charaktery, zaskakujące zwroty akcji, zdumiewające zakończenie. No i jeszcze do tego nazwisko detektywa – Littlemore, po prostu wymiata. W ogóle, była to chyba najbardziej udana postać w całej książce, przynajmniej moim zdaniem ;) ...

18 grudnia 2006 · Hadret