W zasadzie kiedy trwała jeszcze sesja, nie zastanawiałem się nad tym, co też będę robił przez ferie. Nie miałem jakichś niewyobrażalnych planów, że skończę to i tamto, że zajmę się tym a tym, że wreszcie wezmę się za to a za to. Nie. Zupełnie nie. Skupiałem się na egzaminach i kiedy wreszcie całe zamieszanie się skończyło, a indeks wpakowałem do koszyczka w dziekanacie, odprężyłem się. Po prostu. Nadrobiłem zaległości filmowe (w brudnopisie wisi kolejna recka, a zakładam, że w najbliższym czasie może pojawić się ich jeszcze parę), poczytałem książki (tym razem nie obowiązkowe lektury, a dla przyjemności/rekreacji/zabawy/i tak dalej), poświęciłem czas dziewczynie (patrz niżej) i takie tam. Standard, jednym słowem. Wiadomo.
Przy okazji aktualizowałem bloga w miarę na bieżąco i skleciłem kilka wpisów na zaś. Bardzo rzadko to robię, a szkoda, bo to szalenie wygodne (:
Może zacznę od przedstawienia tej, o której wspominałem już parokrotnie tutaj, tutaj i tutaj. To jest Kasia:

Zdjęcie wykonane przez pana Janusza Stankiewicza. © Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
W rzeczywistości nie jest aż tak poważna jak na powyższym zdjęciu (; Poderwała mnie na roku, co na Filologii Polskiej nie jest zadaniem łatwym (choć ja akurat nie stawiałem oporu) – jak każda filologia, kierunek to strasznie (w pozytywnym(?) znaczeniu tego słowa) sfeminizowany. Wymiary 90-60-90 (szuka sponsora). Oczywiście jest psychopatką ze skłonnościami sadystycznymi, ale, nie ukrywajmy, przecież to lubię. Ma świetne poczucie humoru, lubi podobne filmy (tak, lubi twórczość Tima Burtona, jego współpracę z Johnnym Deppem i resztą „teamu"; na jednej z pierwszych „randek" byliśmy na horrorze „1408″ – śmieszny film, swoją drogą), czyta podobne książki (choć to akurat może wynikać z tego samego zakresu lektur na HLP), wie co to jest palimpsest, a przy tym wszystkim – pięknie wygląda. No ideał, co tu więcej pisać? (:
W niedzielę (ubiegłą), w końcu! ;P, udało mi się wybrać z Lemem i jego dziewczyną Izą, Chojrakiem i Szulcem (mam nadzieję, że taka pisownia(?)) na piwo. Mogliśmy wreszcie podyskutować na żywo na temat, na który dyskutowaliśmy jakieś pół roku temu on-line. Oczywiście sama rozmowa nie przyniosła żadnych efektów. Wiadomo co chcemy (z)robić, wiadomo z kim, tylko nie wiadomo jak to nazwać. Ażeby nie zdradzać zbyt dużej ilości szczegółów przedsięwzięcia, które jest w powijakach, zwracam się do czytelników (przynajmniej tych, którzy wytrwali do tej części wpisu) aby oddali głos w poniższej ankiecie na nazwę serwisu. Szczególnie Wasze [własne]{.underline} propozycje (w komentarzach) będą mile widziane – jakie? Pozostawiam domyślności na podstawie nazw proponowanych poniżej:
Jak powinniśmy się nazwać?
- WhatTheFuck
- AmozeFrytkiDoTego
- c.ontent.us (łac.) - zadowolony
- a.mbigu.us (łac.) - dwuznaczny
- s.olut.us (łac.) - wolny, niezależny
- Własna propozycja (:
Zgodnie z tradycją, czas na muzyczną część „Hej! Co słychać? ;)". Zacznę nietypowo, albowiem od polecenia uwadze kapeli, nie wiem czy komukolwiek szerzej znanej, The Synthetics. Próbkę ich twórczości można zobaczyć w videoclipie utworu „In the Rain" udostępnionym na YouTube.
Drugi tydzień z rzędu królowały Arktyczne Małpy, nie wiem jak było w tym tygodniu, ciężko mi ocenić „na ucho". Zaczął się jednak marzec i jak zawsze w tym miesiącu, zaczynam wracać do korzeni. Do łask, na razie troszkę ciszej i jakby nieśmiało, wracają takie kapele jak The Beatles, Eagles of Death Metal, Tenacious D, Foo Fighters, Queens of the Stone Age, Red Hot Chili Peppers, Green Day, System of a Down, Godsmack, Alice in Chains, Pearl Jam i oczywiście Nirvana. Jak zawsze więcej do znalezienia na Last.fm (: