O Songbirdzie wspominałem na blogu już parokrotnie, po raz pierwszy niecałe dwa lata temu. Następne wpisy były mniej entuzjastyczne, ale faktem jest, iż z zainteresowaniem śledzę rozwój tego programu. Kilka dni temu wypuszczona została wersja RC2 dla nachodzącego wydania 0.7 (aktualnie stabilne wydanie oznaczone jest numerkiem 0.6.1, o czym zresztą wspomniałem) tego odtwarzacza, którą miałem przyjemność, raczej nikłą ale o tym zaraz, testować. Okazało się, że nie działa import… muzyki. No więc odtwarzacz muzyczny bez biblioteki plików do odtwarzania przydatny raczej nie był, ale zwróciłem uwagę na nowy wygląd. Wydane wczoraj RC3 błąd z importem zreperowało i już w pełni mogłem poddać testom wersję rozwojową tego odtwarzacza. Wrażenia?

Niemal zupełnie skończyły się problemy z tagami (niemal gdyż parę utworów się jednak posypało), wyraźnie poprawiono szybkość działania i zmniejszono zasobożerność programu. Podobają mi się dwie wtyczki – mashTape, która zdaje się że jeszcze nie została doprowadzona do wyglądu i funkcjonalności wersji 0.7 oraz scrobblowanie utworów do serwisu Last.fm via klient Last.fm (Rhythmbox też tak umie). Cieszy dodanie smart-playlist, do których bardzo przywykłem zarówno w Rhythmboksie jak i Banshee. Również możliwość ukrywania (i pokazywania na życzenie) bocznego panelu podczas przeglądania sieci (a więc używania Songbirda jednocześnie jako przeglądarki internetowej) bardzo ułatwia surfowanie.

Czego brakuje i na co czekam? Przede wszystkim na FireTray’a, żeby dogonił wersję 0.7, również możliwość edycji istniejących (czy też własnych) smart-playlist byłoby mile widziane, także automatyczne pobieranie okładki do płyty (są wtyczki ciągnące z Last.fm, ale nie dla wersji 0.7) bez potrzeby dodawania jej przez edytora tagów (choć w pewnych sytuacjach jest to bardzo użyteczna funkcja, także zaliczam na +), zapamiętywanie ustawień w filtrach i wyszukiwania w bibliotece oraz automatyczne odświeżanie smart-playlist.

Ogólnie rzecz biorąc – Songbird dojrzewa. Polecam uwadze (: