Po raz kolejny odniosę się do wpisu podsumowującego ubiegły rok. Mam nadzieję, że nie ma w tym niczego dziwnego, wszak zapowiadałem tam bliżej lub dalej idące zmiany. Poruszyłem tam również kwestię serii Nie wierzę…, która jest, jak na serię, wyjątkowa. Czy, w zasadzie, wyjątkowo niespójna. O, tak lepiej. Wystarczy prześledzić poprzednie części (1, 2, 3), żeby zauważyć, że:

  • żadna z nich się ze sobą nie łączy;
  • część druga jest niezwykle wulgarna;1
  • część trzecia równie dobrze mogłaby być wpisem z serii O uczuciach religijnych…;

Nietrudno więc domyślić się, że będę teraz próbował tę serię w jakiś tam sobie znany sposób ujednolicić. W każdym razie, wszystkie następne wpisy z tej serii będą podobne w konstrukcji i poruszanej treści do tego wpisu. Mam nadzieję.

Czytnik linii papilarnych sprawdzi, czy dzieci są w kościele

Często-gęsto zarzuca się Kościołowi, że nie daje rady z postępem technologicznym, jest przestarzały, nieprzystający do teraźniejszości, oparty na oldschoolowych rozwiązaniach, które nie trafiają do młodzieży. Osobiście się z tym nie zgadzam, bo niby jak Kościół ma przystać do obecnych czasów? Mają zastąpić drewniane krzyże cyfrowymi? Po co?

A jednak! Ludzie z Kościołem związani w bardzo bezpośredni sposób (czyt. księża) z parafii św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim doszli do wniosku, że zeitgeist robi swoje i oni też chcą mieć jakąś technologiczną nowinkę. No dobra, każdy ma do tego prawo. Wstawili więc niezwykle wygodną rzecz — czytnik linii papilarnych dla gimnazjalistów przystępujących do bierzmowania. Czyż to nie jest absolutnie zajebisty sposób sprawdzania obecności na mszy? Gdyby nie to, że nie mam chrztu i reszty tych dupereli, sam przystąpiłbym do bierzmowania tylko po to, żeby móc dotknąć takiego cacka!

W każdym razie, to najlepsza droga, jaką mógł obrać Kościół w dzisiejszych czasach. Mam też wobec tego kilka następnych propozycji, jakie mogłyby pójść za czytnikiem:

  • Czujnik wody święconej, żeby była pewność, że każdy wchodzący zanurzył tam swoje paluchy.
  • Automat do przyjmowania pieniędzy — ksiądz nie będzie już musiał chodzić z tacą jak żebrak!
  • Skan siatkówki oraz czujnik temperatury w trakcie spowiedzi, który zawsze — ZAWSZE — wykryje, czy i kiedy kłamiesz;
  • Obroże na nogi z wbudowanym GPS-em, które w trakcie mszy będą informowały rodziców w jakiej odległości od Kościoła znajdują się ich pociechy — już nie ściemnisz, że idziesz na mszę faktycznie pijąc piwo z kumplami pod mostem!
  • Wszczepiane chipy z kamerą i mikrofonem, dzięki którym wszystkie Twoje poczynania są rejestrowane przez księdza z Twojej parafii — już żadnego złego uczynku niczego nie ukryjesz!

W tak nowoczesnym Kościele aż miło byłoby się modlić. Zresztą, innego wyboru by nie było, prawda.

Kościół ostrzega przed pierścieniem Atlantów

Oczywiście każdy rozsądny człowiek myśli sobie, że takie rzeczy jak magiczne pierścienie, przepowiednie, wróżenie z fusów, czy wiara w boga/bogów są naiwne do szpiku kości, ale nie wie, jak bardzo się myli. Jeśli ktokolwiek z Was miał do czynienia z pierścieniem Atlantów, ten wie, że sprawa nie jest taka prosta, jakby się mogło na pierwszy rzut oka zdawać. Nieistotny jest fakt, że sam pierścień jest fikcyjny, nigdy czegokolwiek takiego nie odkryto, chodzi przeto o jego moc! Moc, z której nieświadomi ludzie nie zdają sobie sprawy! Na całe szczęście, w naszym katolickim kraju, na straży stoi Kościół. I przestrzega:

Według ks. Andrzeja Trojanowskiego[...] pierścień reklamowany jest jako przynoszący szczęście, uzdrawiający i chroniący przed złem. Tymczasem to groźny amulet okultystyczny.

Sprawy nie zbagatelizowali też ludzie zajmujący się psychiką ludzką:

- Problem polega na tym, że ten pierścień sprzedawany jest jako remedium na nieszczęścia i problemy zdrowotne. Wylansowano modę na niego, a to tak, jakbyśmy teraz zaczęli nosić swastykę. Noszenie takich amuletów charakterystyczne jest dla osób, które nie radzą sobie z życiem i szukają oparcia w ezoterycznych rytuałach -- tłumaczy Antoni Misztal, psychoterapeuta, który zajmuje się sektami.

Łatwo można z tego wywnioskować, że:

  1. Swastyki też miały magiczną moc;
  2. Wszyscy faszyści byli osobami, które nie radzą sobie z życiem i szukają oparcia w ezoterycznych rytuałach;
  3. Swastyki były modne w latach 30-40 XX wieku;

To błyskotliwe porównanie pierścienia ze swastyką w zasadzie każdemu powinno otworzyć oczy. Jeśli nie otworzyło, to jest to wyraźny znak, że znajdujesz się pod wpływem pierścienia, a stąd jest to już krótka droga do egzorcyzmów.

„Co to za wegetarianin, co wpierdala schabowe?"2

Osobiście jestem wszystkożerny, t.j. robię użytek z moich kłów i jem także mięso. Tak się składa, że z mięsa zrobione są zwierzęta. Ludzie wierzący ten fakt przypisują boskiej interwencji — zwierzęta są zrobione z mięsa po to, żebyśmy mogli je jeść (to takie proste!). Jestem pewien, że to właśnie dlatego stada zwierząt, w mojej codziennej podróży na uczelnię, garną się do tego, żebym mógł je zjeść. Przecież po to są, wiadomo.

Co raz częściej jednak natrafiam na ludzi, którzy twierdzą, że stada zwierząt wcale nie garną się do tego, żebym mógł je zjeść, a moje kły to rodzaj atawizmu. Często pytają też dlaczego nie jem ludzi — przecież człowiek też jest zrobiony z mięsa. Starałem się argumentować, że tak naprawdę, to jest zrobiony z prochu, ale do nich poważne argumenty nigdy nie trafiają. Stwierdziłem w końcu, że pewnego dnia chciałem kupić sobie szynkę człowieczą, ale nie mieli w sklepie. Nie wiem, czemu. Nie pytałem.

Nie jest to jednak tak, że niekonsekwencje są tylko z jednej strony. Otóż są wegetarianie — t.j. osoby nie jedzące mięsa — którzy… jedzą mięso. Jakkolwiek paradoksalnie by to brzmiało, tak właśnie jest. Mam na myśli konkretny rodzaj mięsa — mięso rybie. To trochę tak jak z tym ślimakiem, który jest rybą. Nie jem mięsa, ale jem ryby. Jem mięso, ale żywię się tylko trawą. Dokładnie to samo. Nie wierzę, że są wegetarianie, którzy rybiego mięsa nie traktują jak… mięsa. Czym jest ryba? Warzywem?

Dlatego uważam, że te osoby nie powinny nazywać się wegetarianami, semiwegetarianami czy cokolwiekwegetarianami. Odpowiednia nazwa dla nich już istnieje: hipokryci.

Ewolucjosceptyczny chomik

Tu był filmik na YouTube, który już nie istnieje.

Hm. Nie jestem pewien, czy ten filmik wymaga jakiegokolwiek komentarza. Może, jak na wiernego fana przystało, ograniczę się tylko do propozycji następnych utworów:

  • Nie wierzę w teorię grawitacji, bo mojemu chomikowi nie wyrosła na głowie fryzura, jaką miał Albert Einstein;
  • Nie wierzę w teorię heliocentryczną, bo mój chomik nie znalazł się w centrum wszechświata;
  • Nie wierzę w holocaust, bo mój chomik nigdy nie był w obozie koncentracyjnym;

Muszę wierzyć w te rzeczy? Nie muszę! Mam nadzieję, że nie będziecie próbowali mnie na siłę przekonywać, że było/jest inaczej! To tylko kwestia wiary, a nie, jakbyście tego chcieli, naukowych dowodów, mojej niewiedzy i ignorancji.


  1. Ale za to ze wspaniałym cytatem: „wypierdalać z papieżem z telewizji do kościoła"! ↩︎

  2. „12 Groszy" — Kazik Staszewski ↩︎