Julie & Julia
Podchodziłem do tego filmu trochę, jak pies do jeża, w sumie sam nie wiem z jakiego powodu. To chyba już taka lekka schizofrenia spowodowana syfem serwowanym ostatnimi czasy w kinach. Pewno bym go koniec końców nie obejrzał, ale jako że Katie widziała go wcześniej, stwierdziła jednoznacznie — powinienem go zobaczyć i koniec. Ponieważ jak zwykle zabrakło mi sensownych kontrargumentów, uległem, usiadłem i włączyłem. Po czym zgłodniałem. Bo musicie wiedzieć, że to film o gotowaniu i ni cholery nie można oglądać go mając pusty żołądek — nie ma takiej opcji (: ...