Kulturka musi być (3)

Tytułem wstępu To właśnie ten wpis miał się pojawić ostatnim razem, ale pod wpływem spraw bieżących, zdecydowałem się naskrobać coś samemu. Dziś, ponownie, zachęcam do przeczytania artykułu, którego autorem nie jestem, ale który został napisany dla serii “Kulturka…”. Niczego więcej nie mam potrzeby napisać, jak tylko: zachęcam do lektury! (: Paskudne babochłopy – Katarzyna Sierpińska Tak, tak, będzie mowa o feministkach. Wiem, że wiele ryzykuję użyciem tego strasznego słowa. W tej chwili pewnie straciłam 70% czytelników i 50% czytelniczek, które absolutnie nie są feministkami bo lubią mężczyzn, chcą mieć męża, i tak dalej… Tym jednak, którzy postanowili czytać dalej – gratuluję. Postaram się ich nie zawieść. Tych, którzy liczą na obsmarowywanie mężczyzn inwektywami w każdej linijce, będę musiała rozczarować. ...

7 kwietnia 2008 · Hadret

Kulturka musi być (2)

Ta część Kulturki… miała być poświęcona zupełnie innemu tematowi, już opracowanemu i przygotowanemu do publikacji, ale… co się odwlecze, to nie uciecze. Nie sposób chyba przejść obok bez słowa, wobec aktualnych wydarzeń, a właśnie także nim chciałbym poświęcić odrobinę miejsca na tym blogu. Zapalony kilkoma opiniami zasłyszanymi w radiu, wyczytanymi w gazetach czy na blogach innych blogerów, chciałem zasiąść i napisać o, temacie niezwykle ostatnio popularnym, Tybecie. Każdy plus minus wie, o co chodzi, każdy – czy chciał czy nie – musiał natknąć się na informacje donoszące o kolejnych represjach, o tłumieniu jednego buntu i narodzinach następnego i tak dalej. Genialna pożywka dla dziennikarzy, temat na parę dobrych tygodni. A teraz doszła im jeszcze Białoruś. ...

27 marca 2008 · Hadret

Kulturka musi być

Przydługi wstępniak W maju tego roku stukną trzy lata od kiedy prowadzę tego bloga. Wielu ludzi zagląda tu głównie, jeśli jedynie nie jest tu lepszym słowem, po to, żeby dowiedzieć się czegoś na temat Linuksa, OpenSource, czy popatrzeć jak wygląda mój pulpit. Jakkolwiek, istnieje w internecie pewna nieprzekraczalna bariera, która sprawia, że ludzie, osobowości, indywidualności i tak dalej, najzwyczajniej w świecie zanikają. „To napisał ten i ten na swoim blogu". „Kim jest ten i ten"? „Nie wiem, nigdy mnie to nie interesowało". Nie jest to frustrujące, to naturalna kolej rzeczy. Osoby prowadzącej bloga na ogół nie widać, nie można spojrzeć jej w oczy, czy poczuć jej oddechu. Nie można też uścisnąć jej dłoni, pogłaskać po głowie, czy przytulić. ...

17 marca 2008 · Hadret

Hej! Co słychać? ;) (13)

W zasadzie kiedy trwała jeszcze sesja, nie zastanawiałem się nad tym, co też będę robił przez ferie. Nie miałem jakichś niewyobrażalnych planów, że skończę to i tamto, że zajmę się tym a tym, że wreszcie wezmę się za to a za to. Nie. Zupełnie nie. Skupiałem się na egzaminach i kiedy wreszcie całe zamieszanie się skończyło, a indeks wpakowałem do koszyczka w dziekanacie, odprężyłem się. Po prostu. Nadrobiłem zaległości filmowe (w brudnopisie wisi kolejna recka, a zakładam, że w najbliższym czasie może pojawić się ich jeszcze parę), poczytałem książki (tym razem nie obowiązkowe lektury, a dla przyjemności/rekreacji/zabawy/i tak dalej), poświęciłem czas dziewczynie (patrz niżej) i takie tam. Standard, jednym słowem. Wiadomo. ...

2 marca 2008 · Hadret

Podsumowanie 2007 i rzut okiem na 2008

Dokładnie rok temu napisałem podsumowanie 2006 roku. Niech więc tradycji stanie się zadość (: Styczeń 2007: Początek roku, no cóż, był ciężki i to bardzo. Nie jestem pewien, ale zdaje się, że tuż po Sylwestrze powiedziałem rodzicom, iż nie wracam na uczelnię. Ciężko było im to zrozumieć i się z tym pogodzić. W powietrzu wisiała ponowna emigracja. Zająłem się więc sprawami iście hobbystycznymi, czyli rozwijaniem i rozwodzeniem się nad Linuksem, Ubuntu i całą resztą tego wszystkiego. Dziesiątego, po długich preparacjach, wraz z Sołtysem reaktywowaliśmy Czytelnię. Po dziś dzień nieźle sobie radzi (: Szesnastego dorobiłem się wreszcie nagrywarki, zaczęły się więc zabawy z “dziwnym” oprogramowaniem. Dwudziestego trzeciego przybyła z wizytą rodzinka i musiałem zrobić sobie urlop od blogowania. Ogólnie miesiąc minął i zaczynałem dochodzić do względnego porozumienia z rodzicami. Luty 2007: Dalej wisiałem bez szkoły, bez zameldowania z niejasnym stanem zawieszenia w próżni. Nie miałem w zasadzie pojęcia, co będzie dalej, bo ja sam będę robił i takie tam. Wiadomo. Mimo wszystko jakoś to wszystko szło, przynajmniej w wirtualnym świecie. Pisałem o różnych pierdołach, jak choćby o moich perkusistach, irytacji hostingiem, amerykanach, muzyce, znów muzyce, chorobie, aferze planetarnej i całej masie innych pierdół i pierdółek, które pomagały mi zabijać czas. Marzec 2007: Przełomu w marcu być nie mogło bo i skąd. W moje łapki wpadła nowa klawiatura, bawiłem się wyglądem bloga, minął dzień kobiet, moje urodziny. Posłuchałem sobie najmniejszego koncertu świata (szkoda, że tak krótko bo ktoś skroił mi płytkę ;>) i dalej pisałem o pierdołach, tylko mniej (: Kwiecień 2007: nastały święta, wraz z nimi cieplejsze dni, uruchomiłem mini-bloga (ostatnio jakby leży odłogiem ;o) i czas dalej sobie płyną. Byłem pewien, że czekają mnie egzaminy wstępne, nauka historii i tak dalej, ale… Nic nie robiłem. Stagnacja wciąż trwała. Maj 2007: Zaczęło się 3-majówką, która była jednym z najpozytywniejszych wydarzeń tego roku. Począłem też wędrować w okolice UWr i sprawdzać jakieś śmieszne rzeczy. Bywało gorzej. Uczciłem 2 latka radosnego blogowania, pożegnałem odchodzących i dostałem w swoje ręce kamerę, przez którą zacząłem bawić się interesującymi programami do obróbki video w Linuksie. To był dobry miesiąc (: Czerwiec 2007: Spalili Poltegor. Zmieniłem monitor na normalniejszy i założyłem en.hadret.com (właściwie nie wiem po co ;o). Szybko zleciało. Lipiec 2007: Pojawiły się rozterki i pytania – co dalej? Australia? C’mon, to kawał drogi! 12 dostałem pierwszy sygnał, że może jeszcze nie wszystko stracone. Oficjalne wyniki rekrutacji miały pojawić się 23, więc zabijałem czas wszystkim, co miałem pod ręką – kompem, książkami i tak dalej. No i się udało. Stwierdziłem też, że najwyższy to czas zmienić bank, ostatecznie i całkowicie przeniosłem się parę dni temu (: Sierpień 2007: Zmiana lay’a bloga na obecny rozpoczęła nowy miesiąc. Byłem spokojny, z w miarę stabilną przyszłością, zacząłem się więc przygotowywać do październikowego rozpoczęcia roku akademickiego. Wybyłem też na wycieczkę do mistrzowskiego Amsterdamu, który mam nadzieję uda mi się jeszcze kiedyś, na deczko dłużej, odwiedzić. Wrzesień 2007: Odszedłem z grupy trzymającej władzę na Ubunut-PL i Linuksowe sprawy przerzuciłem na barki bloga. O nich głównie rozwodziłem się przez cały miesiąc. 26 miałem rozpoczęcie roku akademickiego. Rozpoczął się fantastyczny czas (: Październik 2007: Studia się zaczęły i – dosłownie – wyrzuciło mnie z Internetu. Tak mi właśnie mijał spokojnie czas. Uczelnia, czytanie, pierdoły i tak dalej (: Listopad 2007: W nowym miesiącu wiele się nie zmieniło, może poza jego końcówką. Oprócz startu Polskiej Planety Debiana, w życiu osobistym też jakby się „polepszyło". Ale to już historia na Grudzień (: Grudzień 2007: Zaczęło się od utraty danych. Ale później było już tylko lepiej. I jest nadal. Poznałem świetną dziewczynę, jesteśmy razem i tak dalej. Czego chcieć więcej? Może doby 48 godzinnej ;P Nietrudno zauważyć, że ostatnie miesiące są jakby chude w treść. Wszystko dlatego, że w głównej mierze ma to związek ze związkiem i studiami. Wszystko układa się dobrze, jakby było zaplanowane przez kogoś, gdzieś. Wiadomo. To był dobry rok. Naprawdę, naprawdę dobry rok. Może pierwsze pół roku było deczko nudnawe, ale druga połowa zdecydowanie to nadrobiła. Jest wesoło, jest miło i mam nadzieję, że tak zostanie. ...

31 grudnia 2007 · Hadret

Campaign To Save Darfur

W radiu można ostatnio usłyszeć takie utwory jak “Instant Karma” czy “Working Class Hero” w wykonaniu takich zespołów jak U2 i Green Day. Wszystko to za sprawą Yoko Ono, która udostępniła twórczość swojego męża wszystkim artystom na rzecz akcji “Instant Karma: The Amnesty International Campaign To Save Darfur”. O całości dowiedziałem się w zasadzie przypadkiem, podczas czytania krótkiej notki na stronie GeekStinkBreath.net. ...

8 września 2007 · Hadret

I Amsterdam

Parę dni temu, konkretniej w ubiegły piątek, dostałem propozycję nie do odrzucenia. Mój brat mieszkający póki co w Cardiff, zjawił się u cioci w Amsterdamie i wspólnie stwierdzili, że należy ściągnąć tam również mnie. 17 sierpnia dostałem telefon w okolicach godziny 18, żeby w okolicach godziny 22:30 zakupić bilet w obie strony i wyruszyć do Amsterdamu (: Podróż z Wrocławia trwa jakieś 13 godzin i nie jest jakaś specjalnie męcząca. Szczególnie przyzwoita jest trasa po przekroczeniu granicy z Niemcami, gdzie zaczynają się normalne drogi, autostrady i tak dalej. Wysiadłem sobie na Stadionplein przy Stadionie Olimpijskim. Stamtąd udałem się już wraz z bratem i ciocią do tej ostatniej domu. Kąpiel i kawa postawiły mnie na nogi, więc można było rozpocząć zwiedzanie. I takie tam. ...

23 sierpnia 2007 · Hadret